• Link został skopiowany

Zostawił rodzinę z niczym. To tu trafił spadek po Waldemarze Koconiu

Waldemar Kocoń to z całą pewnością jeden z popularniejszych polskich wokalistów. Okres jego świetności przypada na lata 70. To właśnie wtedy powstały największe hity artysty. Kocoń zostawił po sobie spory majątek, lecz nie przekazał go rodzinie.
Waldemar Kocoń
Fot. KAPiF

Waldemar Kocoń dał się poznać jako charyzmatyczny wokalista z doskonałą barwą głosu. Jest autorem takich przebojów jak "Kocham listy od ciebie", "Dobry to czas" czy "Piosenka w polowym mundurze". Przez lata zgromadził spory majątek, jednak podjął kontrowersyjną decyzję i nie przepisał go rodzinie. Jego syn i rodzeństwo zostali z niczym. Przekazał go na inny cel. Wola muzyka została spełniona i uszanowana.

Zobacz wideo Dziecko dziedziczy długi i co dalej? Adwokat: Jest prawnie chronione

Waldemar Kocoń nie zostawił majątku synowi. Nie otrzymało go też rodzeństwo piosenkarza

Śmierć Waldemara Koconia zaskoczyła wszystkich jego fanów. Artysta zmarł we wrześniu 2012 roku. Chorował na białaczkę. Przed śmiercią sporządził testament, który wywołał spore kontrowersje. Kocoń nie zostawił ani grosza ze swojej fortuny rodzinie. Całkiem spory majątek miał zostać przekazany na rzecz Domu Artystów Weteranów w Skolimowie. Piosenkarz zostawił po sobie nie tylko rzeczy materialne. Jego ukochane serwale straciły właściciela, a co za tym idzie pożegnały się z dotychczasowym życiem. Zwierzęta spotkał smutny los. Jeden z kotów uciekł i nigdy nie został odnaleziony, kolejny trafił do zoo, a o trzecim słuch zaginął. Prawdopodobnie znalazł nowy dom jeszcze przed śmiercią piosenkarza.

Życie Waldemara Koconia nie było usłane różami. Przed śmiercią zdecydował się wyjawić szokującą prawdę

Okazuje się, że życie Waldemara Koconia wcale nie było tak kolorowe, jak mogłoby się wydawać. Mężczyzna bardzo cenił sobie prywatność i starał się unikać medialnego rozgłosu. Po tym, jak dowiedział się, że choruje, podzielił się jednak kilkoma faktami, które wywołały niemałe zamieszanie. Okazuje się, że Kocoń padł ofiarą księdza pedofila. Więcej zdjęć artysty znajdziesz w galerii na górze strony.

Miałem 15 lat, gdy pewien ksiądz zwabił mnie do swojego samochodu. Po wszystkim płonąłem ze wstydu, a on przytulił mnie po ojcowsku i ostrzegł, że jeżeli komukolwiek powiem, do czego między nami doszło, natychmiast dosięgnie mnie kara boża" - powiedział Waldemar Kocoń w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym".
Waldemar Kocoń z serwalem
Waldemar Kocoń z serwalemFot. KAPiF

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: