Syn celebrytki, znanej z programu "Królowe życia", zginął niemalże dwa tygodnie temu w wypadku na ulicach Krakowa. Uroczyste ostatnie pożegnanie zorganizowano po tygodniu, w miniony piątek. W kolejnych dniach doszło jednak do dewastacji grobu syna Sylwii Peretti. Policja złapała sprawcę i postawiono mu zarzuty.
Sprawcą zniszczenia grobu okazał się 41-latek, który był pod wpływem alkoholu. Jak czytamy w komunikacie policji, "zachowanie tłumaczył silnym upojeniem alkoholowym" i przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Decyzją prokuratury podejrzany usłyszał zarzuty z art. 262 par.1 kk (Kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2). Mężczyzna wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze 8 miesięcy ograniczenia wolności połączone z obowiązkiem nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne - przekazała Anna Zbroja-Zagóska, rzeczniczka Małopolskiej Policji.
Jeszcze przed pogrzebem prokuratura poinformowała, że Patryk P. prowadził samochód po spożyciu alkoholu - miał we krwi 2,3 promila. Stracił panowanie nad jadącym zbyt szybko samochodem, który dachował przy bulwarze Czerwieńskim przy moście Dębnickim. W wypadku zginęły cztery bardzo młode osoby - najstarsza miała zaledwie 24 lata.
Obraz monitoringu wskazuje na naruszenie szeregu zasad, w tym przejeżdżanie na czerwonym świetle przez skrzyżowania, ale przede wszystkim prędkość. Ta prędkość była całkowicie niedostosowana do warunków. W miejscu, gdzie było ograniczenie prędkości do 40 kilometrów na godzinę, wstępne oceny wskazują na trzy, a może nawet więcej razy przekroczoną dopuszczalną prędkość - przekazał w poniedziałek prokurator prokurator Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie.