15 lipca do mediów przedostała się informacja o tragicznej śmierci Patryka P. 24-latni syn Sylwii Peretti uczestniczył w wypadku samochodem, do którego doszło w Krakowie około 3.00 w nocy z piątku na sobotę 15 lipca. Samochód osobowy zjechał na nadbrzeże mostu Dębnickiego. Prokuratura potwierdziła, że kierowcą był syn celebrytki, który miał we krwi 2,3 promila alkoholu i jechał z prędkością znacznie przekraczającą dozwoloną w tamtym miejscu normę. 21 lipca odbył się pogrzeb Patryka. Jak dziś wygląda jego grób?
Urna z prochami Patryka spoczęła na krakowskim Cmentarzu Grębałowskim. Na pogrzebie 24-latka pojawił się tłum osób. Jeden z jego znajomych wygłosił poruszającą przemowę. Sylwia Peretti od czasu tragedii publicznie nie zabrała głosu. Złożyła za to wieniec na grobie z szarfą, na której widniał napis: "Najukochańszemu synowi. Kochająca mama". Kilka dni po pogrzebie miejsce spoczynku 24-latka wciąż jest zasypane kwiatami, zniczami i okazałymi wieńcami.
Jak ujawniono w toku śledztwa, początkowo w samochodzie należącym do Patryka P. było pięć osób. Jeden z kolegów poprosił, aby podwieziono go do domu, dzięki czemu opuścił żółte renault tuż przed tragedią. Pozostali nie mieli tyle szczęścia. Syn celebrytki w chwili kierowania pojazdem był pijany. "Kierujący autem w moczu miał 2,6 promila alkoholu. Jeden z pasażerów miał we krwi 1,3 promila, a w moczu: 1,6 promila. Drugi pasażer: 1,4 we krwi, 1,2 w moczu. Trzeci pasażer był trzeźwy" - przekazał Leszek Brzegowy z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Jak przekazał prokurator Rafał Babiński w rozmowie z Radiem Zet, początkowo samochód prowadziła osoba, która była trzeźwa. Do zmiany doszło 1300 metrów przed miejscem tragedii. Wówczas trzeźwy kierowca ustąpił miejsca właścicielowi pojazdu, który sekundy po zmianie doprowadził do wypadku.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!