Patryk P. zginął tydzień temu w tragicznym wypadku na ulicach Krakowa. Zgodnie z najświeższymi informacjami z prokuratury, wyniki badania toksykologicznego wskazują, że był pod wpływem alkoholu w momencie kierowania pojazdem. W wypadku prócz syna uczestniczki show "Królowe życia" zginęło jeszcze trzech młodych mężczyzn, współpasażerów.
Urna z prochami Patryka P. tydzień po wypadku spoczęła na krakowskim Cmentarzu Grębałowskim. W czasie pogrzebu głos zabrał jeden z kolegów mężczyzny.
Zgodnie z przyjętym zwyczajem niektórzy z bliskich zmarłego zabrali w czasie jego pogrzebu głos. Jednym z przemawiających był znajomy mężczyzny. Jak czytamy w "Fakcie", mówił o pasji Patryka P. do motoryzacji:
Chłopak kochał życie i marzył o wielu rzeczach, które w przyszłości miały na niego czekać. Jego największą pasją była motoryzacja. Już od najmłodszych lat marzył o motosporcie. Jego głowę wypełniały marzenia o samochodach. Wejście w dorosłość nie było dla niego łatwe. Przekonał się, że życie to nie bajka, a marzenia same się nie skrystalizują. Nie mógł znaleźć balansu pomiędzy pasją, pracą i marzeniami. Jednak dzięki najbliższym przez ten ostatni czas udało mu się tego dokonać. Zaczął zdobywać nowe umiejętności i racjonalnie planować przyszłość. Oddzielił zabawę od pracy, a pasję od zabawy - mówił.
Nie zabrakło też wspomnienia o wypadku, w którym zginął Patryk i jego koledzy. Na nagraniach z feralnej nocy wyraźnie widać, jak samochód kierowany przez mężczyznę wpada w poślizg na skrzyżowaniu. Po uderzeniu w słupek i latarnię auto dachowało i zatrzymało się dopiero na murku okalającym deptak dla pieszych przy moście Dębnickim. Prokuratura potwierdziła, że kierowca miał we krwi 2,3 promila alkoholu i jechał z prędkością znacznie przekraczającą dozwoloną w tamtym miejscu. Przemawiający na pogrzebie mężczyzna nazwał to wydarzenie "tragedią" i "błędem":
Niektórzy ludzie chcą po prostu od życia czegoś więcej, niż tylko je przeżyć. Patryk właśnie taki był. Tej nocy, podczas której wydarzyła się ta tragedia, stało się coś, czego nigdy nie zrozumiemy. Jednak nie możemy tego oceniać. Czasem jest tak, że popełniasz błędy, które wielokrotnie uchodzą ci na sucho, a potem wkraczasz na prawidłową ścieżkę i jedno na niej potknięcie kosztuje życie. Tak właśnie było w tym przypadku. Patryk kiedyś błądził, ale to właśnie dzięki rodzinie wkroczył na właściwą drogę - powiedział.