Kasia Kowalska należy do grona najbardziej cenionych polskich artystek. Jej pierwsze kroki na scenie mogliśmy już obserwować w latach 90. Hity Kowalskiej są znane w całym kraju. W życiu zawodowym sporo osiągnęła, a niestety prywatnie ma do czynienia z poważnymi dolegliwościami. Najpierw usłyszeliśmy o boreliozie. Teraz dowiadujemy się o kolejnym, niepokojącym schorzeniu.
Wokalistka walczyła z boreliozą w nietradycyjny sposób. Wybrała się na seans Ayahuaski, który polega na wypiciu specjalnego płynu. "Mną po prostu trzęsło przez około godzinę. Później wyjaśniono mi, że ciało nasze od dziecka pamięta każdą sytuację stresową, każdy ból, każde przerażenie, to jest wszystko gdzieś zapisane w naszym ciele. I to, że się tak trzęsłam leżąc — ta medycyna uwalniała te moje napięcia" - tak Kowalska wspominała leczniczy rytuał w rozmowie z "Galą". Kuracja pomogła, ale nie rozwiązała wszystkich problemów artystki. Cierpi ona bowiem na anhedonię - niezdolność odczuwania radości z życia.
Dla mnie szklanka może być do połowy pełna, ale za to wypełniona trucizną. Mam taką naturę, że zawsze widzę ciemne strony (...). Nie umiem się do końca niczym cieszyć - wyznała w wywiadzie.
Podczas walki z boleriozą artystka miała do czynienia z szamanem, o czym opowiedziała w rozmowie z Plejadą. "Nie chciałam poddać się leczeniu antybiotykami. Szukałam rozwiązań alternatywnych. Pojechałam do Brazylii. Pracowałam przez 11 dni z tamtejszym szamanem, żeby oczyścić umysł i ciało i udało mi się to zrobić. Jestem z siebie dumna, że nie dałam wtłoczyć w siebie kolejnej chemii, która wyniszcza. To wszystko przełożyło się na postrzeganie siebie i świata dookoła" - opowiedziała Kowalska. Po zdjęcia artystki zapraszamy do galerii na górze strony.