12 czerwca zmarł Treat Williams, aktor znany z takich produkcji jak "Hair" czy "Everwood". Śmierć gwiazdy potwierdził jego przedstawiciel w rozmowie z magazynem "People": "Zginął dzisiaj po południu. (...) Jestem zdruzgotany, był najmilszym facetem, jakiego znałem". Przyczyną zgonu były obrażenia, które odniósł w wyniku wypadku motocyklowego. 71-letni aktor zostawił żonę i dwójkę dzieci. Jego rodzina zwróciła się również do fanów: "Chcemy, aby wszyscy jego fani wiedzieli, że Treat doceniał was i prosimy, nadal miejcie go w swoich sercach i modlitwach".
Według śledczych skręcający samochód nie zauważył nadjeżdżającego na jednośladzie aktora. "[kierowca samochodu - przyp.red.zatrzymał się, zasygnalizował skręt w lewo, a następnie skręcił na drogę, po której poruszał się motocykl prowadzony przez Williamsa" - opisuje zdarzenie policja. Kierowca osobówki miał nie odnieść poważniejszych obrażeń w zdarzeniu.
Natomiast aktor "nie był w stanie uniknąć zderzenia i został wyrzucony z maszyny". Na miejsce od razu wezwano helikopter, który przewiózł go do szpitala w Nowym Jorku. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować. Policja stanowa wydała oświadczenie, w którym potwierdziła śmierć Treata Williamsa. Jednocześnie funkcjonariusze oznajmili, że śledztwo dotyczące przyczyn zdarzenia jest na bardzo wczesnym etapie. Policjanci mają powrócić na miejsce wypadku we wtorek, 13 czerwca, aby jeszcze raz je zbadać i zebrać dowody.
Kilka godzin przed śmiercią Williams na Twitterze zamieścił swój ostatni wpis. Mężczyzna opublikował zdjęcie świeżo skoszonej trawy na swojej posesji. "Dzisiaj kosimy. Chciałbym zamknąć ten zapach w butelce" - napisał. Po tym jak media obiegła informacja o śmierci mężczyzny, to właśnie pod tym postem zrozpaczeni fani zaczęli składać kondolencje.
Treat Williams, zanim pojawił się w Hollywood, występował na deskach amerykańskich teatrów m.in. w broadwayowskim "Grease" oraz "Over Here" razem z Johnem Travoltem. Prawdziwą sławę przyniosła mu rola w filmowej wersji musicalu "Hair" Milosa Formana. Zagrał w nim przywódcę grupy hipisów, Bergera. Za ten występ otrzymał nominację do Złotego Globu w kategorii "nowa gwiazda roku - aktor". Na koncie ma również takie filmy jak: "Głębia Oceanu", "Rzeczy, które robisz w Denver, będąc martwym", "Dawno temu w Ameryce" lub "Tramwaj zwany pożądaniem".
Był prawdziwym aktorem. Twórcy filmowi go uwielbiali. Był sercem Hollywood od końca lat 70. Był naprawdę dumny z tego, jak mu idzie w tym roku. Był bardzo szczęśliwy z pracy, którą dla niego zdobyłem. Miał zrównoważoną karierę - mówił w oświadczeniu agent aktora.
Williams występował również na małym ekranie. W 2002 roku otrzymał główną rolę w "Everwood", gdzie grał do końca jego emisji. Udział w tej produkcji dał mu nominację do nagrody SAG (Nagroda Gildii Aktorów Ekranowych) dla "wybitnego aktora w serialu dramatycznym 2003-2004". Zagrał także w netfliksowym "Chesapeake Shores". Ostatnim tytułem z jego udziałem jest serial HBO "Miasto jest nasze", który miał premierę w zeszłym roku.