Sergio Rico jeszcze w zeszłą sobotę świętował mistrzostwo Francji z Paris Saint-Germain. Bramkarz tego samego dnia otrzymał zgodę od klubu na powrót do Hiszpanii, gdzie ma dom w okolicach Sewilli. Niestety w tym czasie uległ przerażającemu wypadkowi. W szpitalu walczy o życie. W mediach społecznościowych jego żony pojawił się dramatyczny apel.
Jak podaje "Marca" Sergio Rico 28 maja spadł z konia w El Rocio (mieści się tam westernowe miasteczko). 29-latek doznał urazu głowy. Obrażenia musiały być na tyle poważne, że przewieziono go helikopterem do szpitala. Obecnie przebywa w placówce medycznej w Sewilli na oddziale intensywnej terapii i walczy o życie. Hiszpańskie media podają inną, możliwą wersję wypadku. Portal Canal Sur Noticias informował, że Rico został uderzony przez uciekającego konia w szyję. "Po spędzeniu nieco ponad półtorej godziny z rodziną i przyjaciółmi miał wypadek po potrąceniu przez wóz z mułem i uciekającym koniem - czytamy".
Żona bramkarza PSG zamieściła na Instagramie dramatyczny apel publikując biało czarne zdjęcie ze ślubu pary, który odbył się w czerwcu zeszłego roku. Po sześciu latach związku powiedzieli sakramentalne "tak". Do fotografii dołączyła przejmujące słowa i jak podkreśliła, całą rodziną czekają, aż wróci do domu.
Nie zostawiaj mnie samej kochanie, ponieważ przysięgam, że nie mogę i nie wiem, jak żyć bez ciebie. Czekamy na ciebie, moje życie, tak bardzo cię kochamy - napisała zrozpaczona kobieta w mediach społecznościowych.
Alba Silva dziękowała również fanom za słowa wsparcia i modlitwę. "Dziękujemy za całą waszą miłość. Sergio ma wielu ludzi, którzy modlą się za niego i jest bardzo silny. Brak mi słów, by wyrazić, jak się czuję" - można przeczytać na jej InstaStories. Paryski klub w zwięzłym oświadczeniu poinformował tylko, że Rico znajduje się w ciężkim stanie. Bramkarz w tym sezonie nie rozegrał żadnego spotkania w barwach PSG.