Na początku lutego mediami wstrząsnęła informacja o śmierci Mateusza Murańskiego, zawodnika Fame MMA i High League. Mateusz był jednym z najpopularniejszych polskich freak fighterów. Dał się poznać publiczności również jako aktor, głównie za sprawą gry w serialu "Lombard. Życie pod zastaw". Miłośnicy kina mogą go kojarzyć z filmu "IO", który został nominowany do Oscara. Jacek Murański - ojciec zmarłego - wyjawił niedawno, że powstanie pełnometrażowy film upamiętniający życie Mateusza.
Jak przekazał portal mma.pl, Jacek Murański w rozmowie z Mateusz Kaniowskim wyjawił, że powstanie pełnometrażowy film o Mateuszu, którzy utrze nosa hejterom. "Mogę powiedzieć jeszcze jedno - pewnie czym doprowadzę do wściekłości tych hejterów" - zaczął sportowiec, po czym poinformował, że pierwsze kroki w kierunku produkcji zostały już podjęte. "Pamięć Mateusza będzie też uwieczniona na dużym ekranie, ponieważ duża grupa medialna zwróciła się do mnie z propozycją, by upamiętnić historię życia Mateusza w postaci pełnometrażowego filmu i dzisiaj została podpisana taka umowa". Murański dodał na koniec, że będzie to coś w stylu dokumentu "Ania" o Przybylskiej. "Będzie Mateusz uwieczniony, będzie to coś podobnego do filmu TVP o Ani Przybylskiej" - czytamy.
W ostatnim czasie Jacek Murański przeszedł operację. Jak zdradził w jednym z wpisów, ponad dwa lata zmagał się z problemami ze zdrowiem, które ignorował. Syn sportowca miał za życia namawiać ojca do zgłoszenia się do lekarza.
Bezpośrednią przyczyną śmierci zawodnika MMA miała być ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Jego ojciec w wywiadzie dla salon24.pl tłumaczył, że 29-latek od dłuższego czasu cierpiał na bezdech senny. Dodał także, że śmierć jego syna związana była wyłącznie z nieszczęśliwym wypadkiem. Uciął tym samym spekulacje i teorie spiskowe.