Śmierć Kacpra Tekieli wciąż jest szeroko dyskutowana w mediach. Przypominamy, że mąż Justyny Kowalczyk zginął w szwajcarskich górach. Przebywał tam w połowie maja, aby rozwijać swoją pasję do wspinaczek. W podróży towarzyszyli mu żona oraz syn. Kacper Tekieli został przykryty przez lawinę podczas wyprawy na szczyt Jungfrau, co skończyło się tragicznie. Choć po odebraniu zgłoszenia o możliwym niebezpieczeństwie natychmiastowo rozpoczęto poszukiwania alpinisty, nie udało się go odnaleźć żywego. W ostatnim czasie kontrowersje wywołał komentarz Krzysztofa Wielickiego, który ocenił, że Tekieli "chyba popełnił błąd". Zdobywca Korony Himalajów i Karakorum wydał oświadczenie, w którym przeprosił Justynę Kowalczyk-Tekieli za swoje słowa.
"Niestety, Kacper chyba popełnił błąd, nartami przeciął stok. Czasem na stoku robią się łachy. Gromadzi się warstwa śniegu i być może wjechał w nią. Być może podciął właśnie deskę śnieżną nartami. Nie wiem, co by było, gdyby nie miał nart. Może by jej nie podciął" - powiedział na łamach "Faktu" Krzysztof Wielicki. Wypowiedź ta wywołała niemałe obruszenie w środowisku alpinistycznym. Wielu dziwiło się, skąd Wielicki ma dokładniejszą wiedzę niż policja na temat tego, co się wydarzyło w szwajcarskich górach.
Po zamieszaniu w mediach himalaista wydał oświadczenie, które zamieszczono na stronie internetowej "Faktu". Krzysztof Wielicki przeprosił najbliższych zmarłego i stwierdził, że jego słowa były nieuzasadnione. Jak sam przyznał, nie miał wiedzy na temat okoliczności tragicznego zdarzenia. "Oświadczam, że moje przypuszczenia na temat przyczyn wypadku Kacpra Tekielego były nieuzasadnione i wynikały z braku pełnej wiedzy o zdarzeniu. Mając dziś pełną wiedzę, należy uznać, że to był pech, przypadek, który mógł się zdarzyć każdemu z nas, a ryzyko jednak jest wpisane w ten 'zawód'. Przepraszam Justynę, żonę Kacpra, jeśli poczuła się urażona" - czytamy.