Paweł Siennicki, prywatnie znajomy Mateusza Morawieckiego, był naczelnym "Polska Times", do niedawna również wiceszefem Portów Lotniczych. Właśnie podał się do dymisji ze względu na "powody osobiste". Na odejście ze spółki, do której trafił z nadania PiS, zdecydował się po głośnym śledztwie Onetu, którego stał się bohaterem. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Siennicki zamienił życie swojej żony Anny w koszmar. Nie tylko miał ją szantażować nagimi zdjęciami, ale także grozić śmiercią Andrzejowi Chyrze.
W obszernym artykule Onetu, który ukazał się 16 maja, przywołane zostały zeznania Anny C., która jest matką dzieci Pawła Siennickiego. Kobieta twierdzi, że była ciągle atakowana i wulgarnie wyzywana przez Siennickiego. W sprawę został wmieszany także Andrzej Chyra, z którym Anna C. się przyjaźni. Okazuje się, że Siennicki miał być zazdrosny o relację żony z aktorem, według zeznań kobiety imputował im nawet romans. Zazdrość miała przerodzić się w przemoc.
Któregoś dnia, kiedy Anna i Andrzej Chyra spotkali się w mieszkaniu kobiety, Siennicki miał do nich wydzwaniać. Nie odbierali, więc miał na nich czekać pod klatką. To tam rzekomo doszło do rękoczynów. Andrzej Chyra podobno został pobity.
Paweł bez słowa rzuca się na Andrzeja. Szarpie go, zrzuca mu okulary, po chwili z premedytacją je rozdeptuje. Dochodzi do rękoczynów. Gdy Andrzej stoi tyłem, Paweł robi zamach ręką. Wtedy Anna sama niemal rzuca się na niego i błaga, by się uspokoił. - Co pan robi?! - krzyczy w kierunku Pawła Andrzej Chyra. Potem Paweł napisze Annie, że to ona uchroniła aktora przed śmiercią. "Obroniłaś go przed tym, żebym go dziś zabił. Tylko dlatego, że nie chciałem ciebie skrzywdzić" - czytamy w artykule Onetu.
Poprosiliśmy Andrzeja Chyrę o komentarz w sprawie. Niestety, aktor nie był zbyt rozmowny. "W tej chwili jestem w samochodzie. Nie będę, póki co, tego komentował, może za jakiś czas" - usłyszeliśmy. Z artykułu Onetu wynika jednak, że nie zgłosił pobicia na policję. "Nie chciałem tej sprawy eskalować. Mój prawnik przygotował list adwokacki, w którym wezwaliśmy go do zaprzestania takich zachowań. Poskutkowało. To był pierwszy i ostatni raz, gdy go widziałem" - mówił o Siennickim.
Na tym nie koniec, bo portal podaje, że Siennicki miał grozić Chyrze śmiercią. W przerażających wiadomościach, które miała otrzymywać od niego żona, podobno twierdził, że zabije aktora. W artykule przytoczone zostały fragmenty owej rzekomej korespondencji. "Dla dobra naszego dziecka, ostrzeż go, żeby spi***alał przede mną, bo Pan Bóg mi świadkiem, skończy jak Zaucha" oraz "Ja go zabiję. Zabiję go Anka. Zatłukę go kluczem do zmiany kół. Zatłukę go. Będę czekać na niego, aż wróci. Pod Nowym, pod domem". Kiedy Siennicki, odczytał prywatną korespondencję żony z aktorem, miał wpaść w szał. "Wyniósł obrazy, zabrał ze sobą podarowaną jej wcześniej biżuterię, zniszczył zegarek. Wymianę wiadomości z innym mężczyzną uznał za zdradę, mimo że z Anną żyli już osobno" - czytamy. Anna w rozmowie z Onetem relacjonuje ponadto: "Paweł zawsze podejrzewał mnie absolutnie o wszystko. O Andrzeja był najbardziej zazdrosny, prawdopodobnie dlatego, że jest publiczną osobą. Wszystko traktował jak zdradę. Miałam być mu wierna, nawet gdy z nim nie byłam. Był zazdrosny o każdego mężczyznę, z którym mnie widział." Anna C. w rozmowie z Onetem podała, że także otrzymywała wulgarne wiadomości o Siennickiego. "Wal się. Wal się. Odp****ol się ode mnie raz na zawsze. P****ol się, Ty ku***", "Ty czysta ku***","Ty ku*******ie!", "Czynisz zło" - to tylko niektóre wiadomości, które Anna C. miała od niego dostawać.