Julia Faustyna na początku roku zyskała rozgłos na cały świat twierdząc, że jest zaginioną przed laty Madeleine McCann. W mediach społecznościowych publikowała "dowody" swojej tezy, m.in. zdjęcia, na których widziała podobieństwo. Z czasem coraz więcej osób zaczęło wątpić w prawdomówność 21-latki. Wiele wskazywało na to, że Julia nie jest zaginioną dziewczynką. Cały czas wierzyła jej jednak prywatna detektywka i medium Fia Johnsson. Przyjechała nawet do Polski, aby zmusić rodzinę dziewczyny do wykonania badania DNA. Od kilku tygodni Julia Faustyna przebywa w Stanach Zjednoczonych, gdzie wyjechała po tym, jak w Polsce rzekomo dostawała groźby śmierci. Tam też zostało przeprowadzone badanie DNA. Mentorka dziewczyny chętnie udziela wywiadów, w których informuje o postępach, a także o zdrowiu 21-latki.
W wywiadzie dla "The Sun" Fia Johnsson wyznała, że dziewczyna ma astmę, a także podejrzenie białaczki. Teraz w najnowszym wywiadzie dla amerykańskiego "Radar Online", stwierdziła, że ktoś próbował w przeszłości dziewczynę otruć w obawie, że ujawni nadużycia seksualne.
Walczy z nieznaną chorobą, która może być powiązana z tym, że w wieku siedmiu lat miała być zmuszana do spożywania 35 tabletek dziennie. I to przez pięć lat. Dzisiaj cierpi na powtarzające się krwawienia z nosa i bóle kości. Czasami płacze z powodu bólu.
Portal dowiedział się także, że Julia Faustyna dostała z Polski przedprocesowe pismo od prawnika, reprezentującego mężczyznę, który rzekomo miał molestować 21-latkę. Mężczyzna nie chce być w żaden sposób łączony ze sprawą zaginięcia Brytyjki.
Wzywam do natychmiastowego zaprzestania naruszania dóbr osobistych mojego klienta, zniesławiania go, publikowania w mediach wyroku sprzed wielu lat i sugerowania, że ma on coś wspólnego z zaginioną Madeleine McCann. Jeśli nie zaprzestaniecie działań - złożę przeciwko państwu pozew o naruszenie dóbr osobistych i rozważę dalsze kroki prawne - pisze prawnik.
Fia Johansson, która jest przekonana, że Julia Faustyna została przetransportowana do Polski przez międzynarodową grupę, zajmującą się handlem seksualnym, twierdzi, że pismo ma zastraszyć je przed ujawnieniem prawdy o gangu i sprawie Madeleine McCann.