Nie jest tajemnicą że dziennikarze, aktorzy czy gwiazdy estrady często oferują swoje usługi organizatorom prywatnych imprez. Animacje firmowych eventów to zresztą dość lukratywny biznes, bo stawka za wynajęcie takiej osoby na jeden wieczór może wynosić nawet kilkanaście tysięcy złotych. Do grona zarabiających w taki sposób gwiazd zalicza się m.in. Krzysztof Skiba. W instagramowym wpisie muzyk ujawnił, którzy z jego kolegów, również zajmujących się konferansjerką na prywatnych imprezach, po występie chętnie przyłączają się do zabawy.
Krzysztof Skiba wpis zaczął od wyjaśnienia, że osoby wynajmujące gwiazdy na firmowe eventy często spotykają się ze sporym rozczarowaniem. Muzyk relacjonuje, że wielu prezesów ma nadzieję, iż aktor lub dziennikarz z pierwszych stron gazet po zakończonym występie ruszy na parkiet czy chociaż pozwoli sobie zrobić z nim zdjęcie. Skiba zauważa, że mimo iż managerowie zawierają w umowach zapisy, że artyści dostępni są tylko w czasie swojego występu, osoby wynajmujące ich usługi często mają o to pretensje.
Aby uniknąć nieporozumień, podaję ranking topowych konferansjerów, artystów komediowych, którzy uciekają z imprez w dwie sekundy po występie, i na otarcie łez podam kilka nazwisk tych, z którymi jest szansa się wspólnie uchlać - pisze Skiba.
Wśród osób, które nie chcą integrować się z pracownikami, muzyk wymienił Macieja Stuhra, Marcina Prokopa, Piotra Bałtroczyka, Andrzeja Grabowskiego i Cezarego Pazurę.
Młody Stuhr i Prokop są mistrzami ucieczek. Zwiewają do domu w kilka sekund po występie i mają w tym wielką wprawę. Bałtroczyk uwielbia whisky, ale nie ma szans, by chlać z nim na imprezie firmowej. Grabowski pije czystą wódkę, ale zwykle sam ze sobą. Zwiewa z imprez, by samemu wypić w pokoju hotelowym i wówczas czuje się najlepiej - relacjonuje wokalista.
Krzysztof Skiba zdradził również, że dawniej można było się napić z Cezarym Pazurą, jednak obecnie aktor zgadza się jedynie na wspólne zdjęcie. Lista osób chętnych do imprezowania, która pojawiła się we wpisie muzyka, jest jednak dość długa.
Michał Wójcik z Ani Mru Mru bardzo lubi się bawić. Jak odpali wrotki, to tylko dym się unosi i jest bardzo wesoło. Jest szansa także na wspólne chlanie z Mariuszem Kałamagą, ale musi mieć dobry humor (...). Bardzo imprezowy jest też Grzegorz Halama (...). Idealnym artystą do wesołej integracji jest też Michał Milowicz. Nie tylko zaśpiewa hity Elvisa i zje z kierownictwem firmy pięć golonek, to jeszcze zatańczy tak, że buty mu spadają - dodaje Skiba.
Ujawnione przez muzyka rewelacje spotkały się z dość mieszanym odbiorem jego fanów. Część internautów zauważyła, że to normalne, iż większość artystów odmawia imprezowania z obcymi ludźmi, aby nie narażać się na oglądanie kompromitujących nagrań w sieci. Inni zwrócili uwagę, że gwiazdy po prostu szanują swój czas i wywiązują się z tego, co jest zapisane w umowie. Kolejna grupa zastanawia się z kolei, co tak naprawdę mają na celu wyznania Skiby.
Po co pan w ogóle o tym pisze?
W jakim celu jest napisany ten post? Co wniósł do czyjegoś życia? Żałosne - czytamy w komentarzach.
Muzyk nie wyjaśnił, czemu pochwalił się zdobytą w trakcie pracy na eventach wiedzą. Dodał natomiast, że sam był kiedyś "dostępny jak towar w Biedronce", jednak od pewnego czasu dba o swoje zdrowie i pije już wyłącznie herbatę.