Muzyk, wokalista, showman, artysta wszechstronny. Andrzeja Rosiewicza nie trzeba przedstawiać. Jego "Chłopcy radarowcy" wciąż są popularną piosenką na przykład na weselach czy biesiadach. To jemu zawdzięczamy takie przeboje jak "Najwięcej witaminy", "Czy czuje pani cha-chę" i "Czterdzieści lat minęło". Choć w czasach PRL-u był jedną z największych gwiazd polskiej sceny, kolejne lata przyniosły mu rozczarowanie w karierze. Jako ulubieniec minionej epoki nie był już tak chętnie zapraszany do telewizji czy na koncerty.
Media publiczne mnie nie zapraszały, a ja chciałem dać się poznać młodym ludziom. Telewizja mnie nie przyjmowała, radio od wielkiego dzwonu... U wszystkich z tym byłem. Nawet u ministra kultury! Wszedłem w nową Polskę z legendą Andrzeja Rosiewicza, ale nigdzie mnie nie zapraszają - opowiadał w 2007 roku w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dopiero Radio Maryja chętnie nawiązało z nim współpracę i sfinansowało produkcję kilku teledysków. Prawdziwy powrót na scenę przyszedł później. W 2016 roku, gdy szefem TVP został Jacek Kurski. Rosiewicz zaczął być zapraszany na liczne eventy organizowane przez stację.
Andrzej Rosiewicz późno zdecydował się na założenie rodziny. Przyszłą żonę poznał w 1997 roku, na gali finałowej Miss Rzeszowszczyzny. Iwona została jego żoną i para doczekała się trójki dzieci – syna i bliźniaczek. Duża rodzina jest jednym z powodów, dla których artysta musi pracować, mimo że już dawno jest w okresie emerytalnym.
Niby emerytura jest, ale tylko formalnie, bo samo pojęcie jest mi z gruntu obce. Nie zwalniam tempa i nie tracę pogody ducha. Mówię o sobie: były harcerz i sportowiec, a obecnie artysta estradowy odrzutowiec. I tego się trzymam. Mimo wieku formę fizyczną cały czas mam - mówił w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Artysta przez kilka lat pobierał 590 złotych miesięcznie. Dziś nieco więcej. Ale niewiele. Dodatkowo więc korzysta z programu 500 plus, który należy mu się na troje dzieci. Ale nie zwalnia tempa.
Jak mnie pytają, ile pan jeszcze pociągnie, to mówię, że do stówy będę śpiewał, a potem już tylko tańczył - mówił w rozmowie z "Faktem".