Niskie emerytury i renty zdrowotne to temat, który powraca w Polsce jak bumerang. Na małe świadczenia skarżą się wszyscy - od "przeciętnego Kowalskiego" aż do Maryli Rodowicz. Seniorzy za lata pracy dostają często tyle, że mogą ledwo liczyć na przeżycie do końca miesiąca. Doskonale wie o tym Adam - uczestnik nowej edycji "Sanatorium miłości". Senior wyznał w rozmowie z "Faktem", że bez pomocy najbliższych nie dałby rady.
Adam z Goliny ma 62 lata i jest rencistą. Ze względu na zdrowie był zmuszony zrezygnować z prowadzenia firmy ogrodniczej i żyje z renty. Wysokość świadczenia nie pozwala jednak nawet na najbardziej podstawowe potrzeby. Jego budżet ratują dzieci, którym pomaga w rozkręcaniu ich firmy.
Jestem na rencie i pomagam dzieciom, a one pomagają mi. Bo jak mam żyć za 1670 złotych miesięcznie? To może człowieka trafić. To, co się zrobiło, to w głowie się nie mieści. Dostajemy trzy tysiące na węgiel, musimy wpłacić i potem czekać pół miesiąca albo miesiąc, by go dostać. To jest straszne - nie ukrywa rozżalenia Adam.
Adam z Goliny ożenił się, mając zaledwie 19 lat. Spontaniczna decyzja spowodowała, że praktycznie nie zaznał kawalerskiego życia. Mężczyzna był w związku małżeńskim przez 42 lata aż do śmierci żony.
Wysokość emerytury zdradziła również w ostatnim czasie Anita. Uczestniczka show ma bardziej optymistyczne podejście do sprawy.
Zobacz też: "Sanatorium miłości". Anita podpadła widzkom. Teraz się tłumaczy. "Byłam wykorzystywana finansowo"