Zakończona pod koniec października 13. edycja "Tańca z Gwiazdami" przejdzie w Polsce do historii jako pierwsza, w której na parkiecie pojawiła się para jednopłciowa. Jacek Jelonek i Michał Danilczuk nie tylko zachwycili jurorów popisami tanecznymi, ale też zaskarbili ogromną sympatię widzów, dzięki czemu doszli aż do finału. Mimo że na ostatniej prostej pokonali ich Ilona Krawczyńska i Robert Rowiński, Jelonek i Danilczuk mogą mówić o dużym sukcesie. Andrzej Piaseczny w rozmowie z Plejadą przyznał, że chociaż chciałby, aby jednopłciowa para zdobyła Kryształową Kulę, cieszy się, że udało się jej dojść aż tak daleko.
Juror polsatowskiego show podkreślił, że Jelonek i Danilczuk, podobnie jak Krawczyńska i Rowiński, zasłużyli na finał ze względu na umiejętności taneczne. Zaznaczył, że obydwie pary tańczyły świetnie i dzięki temu udało się im się dojść do ostatniego odcinka.
Finał był oparty na ich świetnym tańcu, a nie na przypadku, że głosowali ludzie, bo tańczyło dwóch chłopaków - powiedział Piaseczny w rozmowie z Plejadą.
Wokalista przyznał, że czuje lekki niedosyt, jednak i tak widzi, że społeczeństwo się otwiera, a jednopłciowa para w "Tańcu z Gwiazdami" nie była dyskryminowana przez widzów.
Całe szczęście, że tutaj już głosują ludzie, bo to też jest odzwierciedlenie emocji cały czas obecnych w naszym społeczeństwie. Czy chciałbym, żeby było inaczej? Ja jestem mega zadowolony, że i tak przez te 20-30 lat zmieniło się tyle, ile się zmieniło. Czy chciałbym więcej? Odrobinę pewnie tak - skomentował.
Andrzej Piaseczny zwrócił też uwagę, że w kontekście Jacka Jelonka i Michała Danilczuka prowadzący tanecznego show mówili przede wszystkim o tolerancji. Zdaniem jurora ważniejsza jest jednak akceptacja.
Ludzie widzą normalność. (...) Nie chodzi o tolerancję, chodzi o akceptację. (...) Wtedy, kiedy nasi sąsiedzi, nasi przyjaciele, wszyscy przekonują się, że my żyjemy po prostu normalnie, jesteśmy zwykłymi ludźmi, a nie degeneratami, to zaczyna się nas akceptować i w gruncie rzeczy o to chodzi, więc wynik jest, jaki jest - dodał.
Andrzej Piaseczny publicznego coming outu dokonał w 2021 roku, gdy z okazji 50. urodzin wydał album. Muzyk śpiewał na płycie o miłości "do niego" i potwierdził, że utwór opowiada jego własną historię. Od tego czasu wokalista zaczął otwarcie mówić o swojej orientacji, a we wrześniu tego roku opowiedział, że od kilku lat jest w szczęśliwym związku z partnerem. Piaseczny zaznaczył, że chciałby wziąć ślub, jednak tylko wtedy, gdy legalnie będzie mógł stanąć na ślubnym kobiercu w Polsce.