Sanah to obecnie jedna z najpopularniejszych wokalistek młodego pokolenia w Polsce. Artystka ma już na koncie trzy albumy studyjne i sporo przebojów. Nic więc dziwnego, że znalazło się wielu chętnych, żeby zobaczyć ją na koncercie. Miny im jednak zrzedły, gdy zobaczyli, ile trzeba zapłacić za bilety. Fani nie kryją oburzenia.
Ruszyła sprzedaż biletów na trasę koncertową "Bankiet u Sanah". Autorka hitów "Szampan" i "Melodia" wystąpi m.in. w Warszawie, Gdańsku i Wrocławiu. Żeby zobaczyć artystkę na żywo, trzeba jednak słono zapłacić. Ceny zaczynają się od 359 zł i dochodzą do 449 zł. To zdecydowanie zaskoczyło fanów Sanah, czemu dali wyraz w mediach społecznościowych.
Chciałam kupić dla córek, ale jak zobaczyłam ceny, to zrezygnowałam. Za Eda Sheerana płaciłam mniej.
Szkoda, ceny zabiły. Z całą sympatią, ale rozsądek wygrał.
Miałem kupić, ale ceny są przesadzone. Ja wiem, że filharmonia i te sprawy, no ale to nadal polska artystka, a nie zagraniczna gwiazda.
To tylko niektóre komentarze internautów, które pojawiły się w sieci. O sprawie zrobiło się na tyle głośno, że wypowiedzieć postanowiła się firma odpowiedzialna za sprzedaż biletów na wydarzenie.
Drodzy fani, ceny są adekwatne do całego przedsięwzięcia, które ma się odbyć. Zawiera ono wyjątkowy projekt z szeroko zakrojoną produkcją, w którą wchodzą m.in. specjalne efekty wizualne, 30-osobowy chór oraz 50-osobowa orkiestra - czytamy na profilu firmy EventimPolska.
Argumenty firmy bileterskiej nie przekonały jednak dziennikarza Mateusza Borowika. Na Twitterze wyjawił, co myśli o cenach biletów na koncert Sanah.
Nie stać cię 400 zł na bilet na Sanah? Odrocz płatność. Żadne argumenty o chórze, orkiestrze i specjalnych wizualach nie tłumaczą tej ceny. Żadne. Nie planowałem się wybrać, ale przykre jest to jak wykorzystuje się fanów - napisał Mateusz Borowik.