Kazimiera Szczuka to postać znana nie tylko w mediach, ale również w świecie akademickim. Wykładała w Instytucie Badań Literackich PAN oraz na wydziale reżyserii Akademii Teatralnej w Warszawie. Współpracowała z wieloma czasopismami. Zrobiło się o niej głośno, kiedy została zwolniona z TVP, po tym, jak w programie "Pegaz" używała wulgaryzmów. Ostry język i ciętą ripostę zapamiętali także widzowie programu "Najsłabsze ogniwo", którego była gospodynią. Program, którego pierwowzorem było brytyjskie "The Weakest Link", emitowany był na antenie TVN niewiele ponad rok, a i tak zapadł widzom w pamięć przez sarkastyczne, często złośliwe wypowiedzi prowadzącej. Od zakończenia emisji teleturnieju minęło 17 lat. Sprawdzamy, jak zestarzały się fragmenty show, a przede wszystkim krytyczne uwagi Szczuki.
Program polegał na tym, że uczestnicy byli przepytywani z wiedzy ogólnej. By wygrać jak najwięcej, musieli współpracować ze sobą, a po każdej rundzie wytypować tytułowe "najsłabsze ogniwo", a więc osobę, która ma odpaść z rozgrywki. Jednak to nie odpowiedzi czy wybory uczestników budziły największe emocje, ale wypowiedzi Kazimiery Szczuki. Dziennikarka oceniała nie tylko wiedzę uczestników, ale także ich samych, wprowadzając tym samym wrogą i stresującą atmosferę.
Bitwa pod Iganiami - 1831. Zwycięska bitwa w powstaniu listopadowym. Wyparłeś się historii swojego narodu? - pytała uczestnika, który nie znał odpowiedzi na pytanie z historii Polski.
Tak można to ująć - powiedział widocznie zbity z tropu młody mężczyzna.
Szczuka kontynuowała wątek, wpędzając uczestnika w poczucie winy.
Powinieneś się wstydzić, czołgać teraz po podłodze, błagać o przebaczenie, a ty wyglądasz, jakbyś był z siebie zadowolony - stwierdziła.
Nie wiem, może po prostu jest mi wesoło - powiedział.
A dlaczego ci tak wesoło? - dopytywała.
Bo cieszę się, że rozmawiamy -usłyszeliśmy.
A ja na przykład w ogóle się nie cieszę - ucięła wątek.
Kiedy jedna z uczestniczek najpierw pomyliła Adama Naruszewicza z Gabrielem Narutowiczem, nie miała dla niej litości. Poza konkurencją wypytywała ją o szczegóły zamachu na Narutowicza. Gdy pani Beata nie znała nazwiska zabójcy prezydenta, zaczęło się.
Nie uczyłaś się o tym w szkole? - pytała dziennikarka.
Być może się uczyłam. Nie pamiętam - odpowiedziała uczestniczka.
Może w ogóle nie chodziłaś do szkoły?
Chodziłam - odpowiedziała speszona kobieta.
Może tego dnia nie byłaś na lekcji? - ironizowała dalej prowadząca.
Podobnych dialogów było więcej. Gdy jedna z kobiet pomyliła skrót niemieckiej partii NSDAP, usłyszała:
A ty ukończyłaś szkołę średnią?
Tak - odpowiedziała kobieta.
Tak? I nie słyszałaś o NSDAP. Słyszałaś? Tu przed chwilą? - wyśmiewała ja Szczuka.
Prowadząca pozwalała sobie też na wycieczki osobiste i komentowała aparycję graczy. Kiedy pan Wojciech powiedział, że pracuje w Urzędzie Statystycznym w Białymstoku, powiedziała:
Ale musisz ciężko pracować, bo wyglądasz jakby urząd z ciebie ostatnie soki wyciskał - rzuciła.
Nie, dlaczego? - pytał zaskoczony mężczyzna.
Szczuka szybko wyjaśniła, punktując jego wygląd.
Taki chudy, wątły, pewnie za jakimś wielkim biurkiem.
Pan Wojciech słusznie wdał się w dyskusję, zarzucając gospodyni programu, że posługuje się stereotypami.
Wydaje mi się, że jesteś osobą, która nie powinna przywoływać stereotypów. A tu jest tak, że jak mówię urzędnik, to kojarzy ci się z wielkim biurkiem - mówił.
Szczuka drążyła, znów komentując sylwetkę interlokutora, co dziś z pewnością uznane byłoby za body shaming.
Nie, urzędnik, bo jak patrzę na ciebie, to widzę, że chudziutki.
Taki jestem z urody - odpowiedział widocznie poirytowany pan Wojtek.
A nie jesteś chory na chorobę karoshi? - wypaliła.
Szczuka wyjaśniła chwilę później, że chodzi jej o zaburzenie dotykające pracoholików, a które może zakończyć się zgonem. Kiedy jednak uczestnik powiedział, że znajduje czas wolny od pracy, w którym opiekuje się córką, powiedziała:
Może jeszcze pożyjesz. Dla dziecka.
Niezbyt to eleganckie. Trudno jednak nie zauważyć, że podobne oburzające dialogi prowadziła także Anne Robinson z brytyjskiej odsłony show, na której Szczuka prawdopodobnie się wzorowała. To właśnie ona zapytała jednego z uczestników: "Czy jesteś bardziej interesujący niż wyglądasz?".
Obie prowadzące wprowadzały toksyczną atmosferę, starały się zestresować i tak już zdenerwowanych udziałem w show uczestników. W przypadku polskiej edycji, jak podają Wirtualnemedia.pl, program zniknął z anteny przez niską oglądalność. Czy gdyby dziś został reaktywowany, cieszyłby się większym zainteresowaniem? Całkiem możliwe. Pytanie tylko, czy sarkastyczne komentarze prowadzącej lub prowadzącego nie wzmocniłyby w świecie mediów narracji opartej na hejcie?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!