Robert Karaś zaledwie trzy tygodnie po zabiegu urologicznym wziął udział w Swiss Ultra Triathlon, gdzie obejmował prowadzenie. Po przepłynięciu 38 km, przejechaniu 1800 km na rowerze i przebiegnięciu 65 km lekarze podjęli decyzję o wycofaniu zawodnika z wyścigu. Powodem miał być stan zagrażający życiu partnera Agnieszki Włodarczyk. Za pośrednictwem Instagrama uciął spekulacje, zapewniając, że wciąż czuje się świetnie, jednak będzie musiał przejść kolejną operację. Teraz wiadomo, co dokładnie się stało.
Na profilu Roberta Karasia ukazało się kolejne dłuższe nagranie, w którym opowiedział o powodzie przerwania wyścigu. Fani zastanawiali się, dlaczego pomimo dobrego samopoczucia i stałej na obecną chwilę pozycji prowadzącego nie zdecydował się na kontynuowanie wyścigu. Okazuje się, że rana po ostatniej operacji rozerwała się podczas jazdy na rowerze. Zespół szybko zainterweniował, zamawiając karetkę, w której lekarze mieli zatamować lejącą się ropę. Zdecydowali jednak, że aby nie wdała się infekcja, będzie konieczna kolejna operacja.
Po prostu na rowerze ten guz się cały czas powiększał, na biegu już ta rana pooperacyjna się rozerwała, zaczęła lecieć ropa, więc wezwaliśmy karetkę, żeby to zatamować. Może zrobić jakiś krótki zabieg, ale lekarz powiedział, że jest to niemożliwe, że trzeba zrobić operację, że tam się robi infekcja itd. - sprostował Robert Karaś.
Sportowiec mógł otrzymać serię zastrzyków, jednak ich składniki nie byłyby dopuszczone przy kontroli dopingowej. Ponadto bieg zająłby mu jeszcze około 40 godzin, co poskutkowałoby jeszcze większą opuchlizną. Ból towarzyszył mu przy najmniejszych ruchach.
Była opcja, że da mi zastrzyki, które są zakazane, więc nie przeszedłbym testów antydopingowych. A drugie, że i tak nie dokończę tego wyścigu, jest jeszcze 40 godzin biegu, a to wszystko puchło. Wystarczyło zrobić 5 minut przerwy na biegu i już jakby organizm się zastał i jak wstałem, to już czułem, że nie ruszę, bo mnie tak zaczęło boleć, wypływać krew, czy ropa, że po prostu nie było szans na zakończenie tych zawodów. Dziękuję.
Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia i formy.