Chloe Lattanzi zawdzięcza życie boskiej interwencji. Tak przynajmniej twierdziła Olivia Newton-John. W jednym z ostatnich wywiadów, których udzieliła, opowiedziała, że będąc w zagrożonej ciąży prosiła Boga, by ocalił jej dziecko, a ona w podzięce do końca życia będzie każdego wieczoru odmawiała modlitwę pańską ("Ojcze nasz"). Słowa dotrzymała, o córce zaś zawsze już myślała w kategoriach cudu.
Urodzona w 1986 roku Chloe, jedyne dziecko gwiazdy piosenki i jej pierwszego męża, aktora Matta Lattanziego, podążyła drogą wytyczoną przez rodziców. Nie odniosła jednak sukcesu. Dość powiedzieć, że na krótkiej liście filmów, w których wystąpiła, znajduje się m.in. "Rekinado:5". Seria ta uchodzi w niektórych kręgach za kultową, tak złą, że aż dobrą.
Dokonań na polu muzycznym kobieta nie musi się dziś wstydzić, ale nagrane przez nią utwory, pomijając duety z matką, spotkały się z umiarkowanie ciepłym przyjęciem i koniec końców przeszły bez większego echa, podobnie jak nagrana w 2016 roku debiutancka płyta "No pain".
We wspólnym śpiewaniu z córką zawsze jest coś wyjątkowego – mówiła Newton-John.
Chloe w rozmowie z magazynem "People" wspominała te doświadczenia równie ciepło:
Jestem zaszczycona i wyróżniona. Mama mogła zaprosić do współpracy każdego, a wybrała mnie! To znaczy dla mnie więcej niż cokolwiek na świecie. Tak wygląda moja wymarzona praca – spędzam czas z ulubionym człowiekiem - mówiła.
Gwiazda musicalu "Grease" opowiedziała magazynowi "People", że chciała wychowywać córkę tak, aby obdarować ją jak najwyższą samooceną. Coś jednak poszło nie tak, ponieważ ta już jako nastolatka zmagała się z anoreksją i miała potężne problemy z samoakceptacją. Zaczęła się operować tuż po ukończeniu 18. roku życia. Powiększyła piersi i usta, zmniejszyła nos. Skalpel chirurga plastycznego kilkakrotnie upiększał też jej twarz. Rezultaty kosztownych korekt nie zadowoliły aspirującej celebrytki, która uznała, że po tym wszystkim wygląda wręcz karykaturalnie. Media nie ułatwiały sprawy. Wyśmiewano jej nienaturalnie gładkie oblicze, bez śladu naturalnych linii mimicznych, porównując je do nieruchomej maski.
Lattanzi, mając bezwarunkowe wsparcie matki, pokonała straszliwą chorobę, ale niedługo potem zaczęły się problemy z używkami, po które sięgała często i chętnie. Imprezowała tak ostro, że jedynym wyjściem okazał się kilkumiesięczny odwyk. Wyrzeczenia z tego okresu zrekompensowała sobie kolejnymi operacjami, mającymi poprawić opłakane rezultaty poprzednich.
Chloe jest przekonana, że jej wczesną młodość zrujnowały błyskające flesze i presja, z którą nie była w stanie sobie poradzić. Powtarzała, że nie obarcza matki odpowiedzialnością za problemy. Zawsze podkreślała łączącą je wyjątkową więź. Tym bardziej cierpiała, gdy tabloidy i internauci chłostali ją za "niestosowne zachowanie" podczas nawrotów choroby nowotworowej matki. Poszło o roześmiane zdjęcia. Dotknięta atakami dziewczyna postanowiła się wytłumaczyć, mówiąc, że Olivia czuje się dobrze i ostatnie, czego by sobie życzyła, to widok córki we łzach.
Mama jest tak silna, że pokona to w mgnieniu oka – chciała wierzyć Chloe.
Spędziły razem trudny czas pandemii. Newton-John powiedziała dziennikarzom, że było to, mimo wszystko, radosne przeżycie. Wyznała, że wcześniej dłuższą przerwę w pracy miała tylko raz w życiu, a przypadła ona na czas ciąży i okres tuż po niej.
Newton-John nie mogła się już doczekać ślubu Chloe z wieloletnim ukochanym Jamesem Driskillem. Związek tych dwojga zaakceptowała od razu:
Dobrze wybrała – chwaliła córkę.
Lattanzi na kilka tygodni przed śmiercią matki przeniosła się na jej ranczo, by mogły być razem.
Czczę tę kobietę. Moja matka. Moja najlepsza przyjaciółka – napisała pod wspólnym zdjęciem na Instagramie.
Ich porozumienie nie wygasło – były razem aż do końca.
Komentarze (33)
Córka Olivii Newton-John przeszła przez piekło. Kpiono, że ma maskę zamiast twarzy
No i czy na zdjęciu ze wsi z matką też trzeba wyglądać jak tania cichodajka?