Mimo że Amy Winehouse była jedną z najpopularniejszych wokalistek na świecie, jej życie nie było usłane różami. Przez lata cierpiała na depresję oraz była uzależniona od narkotyków i alkoholu. Nie radziła sobie też z ogromną sławą. Piosenkarka zmarła w wyniku zatrucia alkoholowego 23 lipca 2011. W chwili śmierci miała ponad cztery promile alkoholu we krwi.
Jedenaście lat temu świat obiegła smutna informacja o śmierci Amy Winehouse. Fani gwiazdy byli zrozpaczeni i nie mogli uwierzyć, w to, co się stało. Wiele osób zastanawiało się, jak wyglądały jej ostatnie dni życia.
Z informacji ujawnionych przez brytyjską prokuraturę wynika, że wokalistka w samotności wypiła bardzo duże ilości alkoholu. Gdy znaleziono jej ciało, obok łóżka leżały dwie puste butelki po wódce. Jej psychoterapeutka Christina Romete w wydanym oświadczeniu zdradziła, że piosenkarka nie chciała umrzeć, a po alkohol sięgnęła z nudów. Kobieta przyznała, że rozmawiała z gwiazdą noc przed jej śmiercią.
W ostatnim tygodniu życia piosenkarki spotkała ją 16-letnia fanka Hannah Hardman. Dziewczyna poprosiła ją o autograf i zdjęcie. Fotografia została wykonana 20 lipca 2011 roku. Z relacji dziewczyny wynika, że tego dnia artystka była trzeźwa i chętnie pozowała do wspólnego kadru. Nic nie wskazywało na to, że niebawem umrze.
Kadr podpisany jako "ostatnie zdjęcie gwiazdy" pojawił się na zagranicznych portalach, m.in. w "The Sun".