Bądź na bieżąco. Więcej o polskim i światowym show-biznesie na Gazeta.pl.
Galopująca inflacja i ogromna drożyzna spędzają sen z powiek wielu Polakom. Serialowi ulubieńcy widzów mogą jednak spać spokojniej. Artur Żmijewski ostatnio odebrał Telekamerę dla Aktora 25-lecia. Miłość publiczności ma także swoje wymierne korzyści. "Super Express" donosi, że "Ojciec Mateusz" przyniesie w tym roku Żmijewskiego pokaźną sumę.
Na karierę zawodową Artur Żmijewski narzekać nie może. Aktor po raz pierwszy zagrał w filmie w 1984 roku i od tamtego czasu zagrał w kilkudziesięciu produkcjach kinowych. Jednak prawdziwą popularność przyniosły mu seriale. Najpierw grał postać Jacka Burskiego w "Na dobre i na złe", a od 2008 roku wciela się w postać księdza Mateusza Żmigrodzkiego w serialu "Ojciec Mateusz".
Jak podaje "Super Express", do tej pory Artur Żmijewski za każdy z 27 sezonów "Ojca Mateusza" zgarniał bajońskie sumy. Przez pierwsze lata zarabiał jako aktor, później także jako reżyser części odcinków. Każdy dzień zdjęciowy to zastrzyk gotówki w kwocie 15 tysięcy złotych. W tym sezonie takich dni będzie 30, co w sumie przyniesie aktorowi 450 tysięcy złotych. Produkcja już weszła na najnowszej serii serialu, który nie traci na popularności. Dowodem na to są wyniki oglądalności - wiosną "Ojca Mateusza" oglądało średnio 1,77 miliona widzów.
Warto dodać, że kilka lat temu Artur Żmijewski planował odejść z serialu. Pojawiały się też głosy o zamknięciu produkcji. Ostatecznie udało się zatrzymać aktora. Pomogła spora podwyżka.