Więcej podobnych artykułów przeczytasz na Gazeta.pl
Chociaż sądowy spór między Amber Heard a Johnnym Deppem oficjalnie się zakończył, echa tej sprawy zapewne prędko nie ucichną. 1 czerwca sędzia, posiłkując się werdyktem ławy przysięgłych, orzekła wyrok na korzyść aktora, któremu Heard musi zapłacić 15 milionów dolarów. Była żona ma z kolei dostać od Deppa "jedynie" dwa miliony dolarów. Choć opinia publiczna od początku była wrogo nastawiona do aktorki (zwłaszcza gdy została przyłapana na kłamstwie podczas składania zeznań), po ogłoszeniu wyroku pojawiają się również głosy, że proces dekady może zniechęcić ofiary przemocy do występowania przeciwko oprawcom i dochodzenia sprawiedliwości. O komentarz werdyktu poprosiliśmy Martynę Wojciechowską, która podkreśla, że z tak poważnego tematu nie powinno robić się medialnej szopki.
Martyna Wojciechowska słynie nie tylko z głośnego wyrażania poglądów, ale wspierania i walki na rzecz osób potrzebujących pomocy. Otwarcie określa się mianem feministki i twardo broni praw kobiet na całym świecie. W przypadku Heard i Deppa Wojciechowska nie opowiada się po żadnej stron i przyznaje, że obydwoje zostali w tej sytuacji pokrzywdzeni. Jej zdaniem publiczny proces dotyczący tak trudnej sprawy, jaką jest przemoc domowa, nie może wyjść nikomu na dobre.
Jest mi smutno, że do takiego procesu musiało dojść. Jest mi smutno, że ludzie nie potrafią się dogadać, że nie potrafimy rozmawiać na ważne tematy, szczególnie te dotyczące bardzo intymnych spraw. Szkoda mi jest i jego, i jej, że w ogóle przez to przeszli, przykro, że zrobił się z tego taki pokaz - skomentowała w rozmowie z Plotkiem.
Podróżniczka dodała, że z całą pewnością należy głośno mówić o przemocy, niezależnie od jej wymiaru i kontekstu, jednak sposób, w jaki została przedstawiona w przypadku sądowego sporu Deppa i Heard, zdecydowanie nie był właściwy.
Ważne, żeby o tym mówić. A w takim stylu - niekoniecznie - dodała.
Zgadzacie się z tą opinią?