• Link został skopiowany

Alec Baldwin musi oddać telefon do przeszukania po tragedii na planie filmu "Rust". Jest nakaz. Wcześniej odmówił

Jest nakaz przeszukania telefonu Aleca Baldwina. Śledczy są przekonani, że kryją się w nim kluczowe informacje w sprawie śmierci na planie.
Alec Baldwin
fot. ONS

Więcej o gwiazdach przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl 

W październiku 2021 roku na planie filmu "Rust" Alec Baldwin nieświadomie postrzelił operatorkę filmową Halynę Hutchins. Aktor pociągnął za spust broni, która miała być załadowana atrapowymi nabojami. Okazało się jednak, że była naładowana ostrą amunicją. Śledztwo w sprawie trwa, a śledczy otrzymali już nakaz przeszukania telefonu aktora. Jak donosi "New York Post" wcześniej Alec Baldwin odmówił, domagając się tym samym oficjalnego nakazu. Wiadomo, że w telefonie postrzelonej kobiety znaleziono wiadomości z Baldwinem z lipca na temat feralnej produkcji.

Alec Baldwin sam wybrał broń 

Według władz dotarcie do informacji jeszcze sprzed rozpoczęcia prac na planie filmu jest bardzo ważne dla sprawy i może dać czysty obraz sytuacji. "New York Post" dodaje również, że broń, z której oddano śmiertelne strzały, była tematem rozmów Baldwina z odpowiedzialną za przygotowanie rekwizytów Hanną Gutierrez-Reed. Aktor miał nalegać na większy pistolet, niż wcześniej proponowano.

Rekwizytorka Hanna Gutierrez-Reed sprawdziła broń po strzelaninie i zauważyła, że pierwszy nabój różnił się od pozostałych, które były atrapami. Mimo to ciężko jej uwierzyć, że ktoś podmienił naboje z premedytacją.

Nie wierzę jednak, żeby ktoś był tak złośliwy i przyniósł specjalnie ostrą amunicję na plan - dodała.

Opiekunka scenariusza pozywa Aleca Baldwina

Inne światło na sprawę rzuca opiekunka scenariusza filmu "Rust" Mamie Mitchell. W pozwie sądowym napisała, że scena, w której Baldwin strzela z pistoletu, nie była zaplanowana. Scenariusz miał zakładać nakręcenie trzech szybkich ujęć; pierwsze z nich miało pokazywać oczy Baldwina, drugie plamę krwi na ramieniu, a trzecie tors aktora, który w tym czasie miał wyjąć broń.

Scenariusz nie mówił o tym, że z broni ma wystrzelić Baldwin lub jakąkolwiek inna osoba - napisano w pozwie.

Opiekunka scenariusza oskarżyła aktora o celowe zadanie cierpienia emocjonalnego i celowe wyrządzenie krzywdy na planie. Kobieta dodaje, że nie było żadnej próby feralnej sceny, a w momencie tragedii żadna z kamer nie była włączona. Co więcej, obwinia Baldwina o to, że aktor nie sprawdził, czy broń jest naładowana.

Zobacz wideo Emilian Kamiński: Żeby nie być frustratem, zacząłem sam organizować sobie życie [NEXT TIME]
Więcej o: