W grudniu, już po raz trzeci, razem ze Stowarzyszeniem mali bracia Ubogich zbieramy pieniądze, które zostaną przeznaczone na kolacje wigilijne i drobne upominki. Pani Halina, której historię poznacie w tym artykule, 24 grudnia usiądzie do stołu sama. Dzięki naszej wspólnej pomocy ona i inni podopieczni mogą poczuć chociaż odrobinę świątecznej magii.
Pani Halina mieszka w Krakowie, w marcu 2022 roku skończy 70 lat. Do Stowarzyszenia mali bracia Ubogich należy od około roku. Przez całe życie była księgową, a ukochaną pracę musiała przerwać ze względu na chorobę. Seniorka zmaga się bowiem ze zwyrodnieniem plamki żółtej obu oczu. Ma dzieci, ale mimo to jest samotna. W jej życiu zabrakło ukochanego męża, pana Wojciecha.
Wyszłam za mąż bardzo wcześnie. Miałam tylko 19 lat, ale nigdy tego nie żałowałam. Miałam wspaniałego męża. To był ciepły i dobry człowiek. Tego mi najbardziej brakuje. Nie mam w domu już mojej drugiej połówki. Po odejściu Wojciecha sytuacja stała się dla mnie bardzo trudna.
Miłość pani Haliny i jej męża zrodziła się w nietypowych okolicznościach. Po raz pierwszy spotkali się... na cmentarzu.
Poznaliśmy się w śmieszny i dziwny sposób. Chodziłam na Cmentarz Rakowicki, gdzie odwiedzałam groby dziadków. I właśnie tam spotkaliśmy się po raz pierwszy. Później przeżyliśmy razem prawie 45 lat. Nasz związek był udany. Każdego dnia okropnie tęsknię za mężem.
Pani Halina ma dwie córki i serdecznych sąsiadów, jednak na co dzień musi radzić sobie sama. Jak przyznaje, samotność pogłębiła się w czasie pandemii koronawirusa.
Miałam znajomych, jednak wielu z nich się odsunęło. Ludzie się boją i izolują. Pustka wokół jest bardzo przytłaczająca, ale co zrobić - wyznaje.
Z pomocą przyszło jej Stowarzyszenie mali bracia Ubogich. Regularnie odwiedza ją wolontariuszka. Seniorka mówi o niej "pani Beatka". 27-latka okazała jej wielkie serce.
To jest wspaniała dziewczyna. Gdy mam przed sobą jakieś wyzwanie, z którym nie poradzę sobie sama, proszę ją o pomoc. Ona jeszcze nigdy mi nie odmówiła. Wcześniej nie znałam takiej osoby. Miałam dużo szczęścia, że na nią trafiłam.
W czym zatem "pani Beatka" pomaga seniorce? Jak mówi pani Helena, sama świadomość, że w razie kłopotów może się do niej zwrócić, daje jej poczucie bezpieczeństwa, którego szukała po śmierci męża. Wolontariuszka nie raz towarzyszyła jej w różnych życiowych sytuacjach, a nawet zorganizowała dla niej jednodniowe wakacje.
Zabrała mnie do urokliwej miejscowości Lanckorona, a wkrótce idziemy razem zobaczyć bożonarodzeniową choinkę na rynku. Ta dziewczyna dobrze dba o taką starą babę jak ja - śmieje się seniorka.
Każdy dzień umila pani Halinie jej pies, Kora. Gdy żył jeszcze pan Wojciech, para przygarnęła ją ze schroniska. Wcześniej przez rok błąkała się po jednym z krakowskich osiedli.
Mówię wszystkim, że Kora jest tak stara jak ja, bo ma już prawie 13 lat. Codziennie towarzyszy mi na spacerach. Patrzy tym swoim wzrokiem, wykonuje polecenia, więc chyba mnie rozumie. Jak człowiek jest samotny, to musi mieć chociażby taką namiastkę życia.
Kobieta wspomina, że przy wyborze psa pierwszy raz dała wolną rękę mężowi. To pan Wojciech postanowił zabrać do domu właśnie Korę. Pani Halina po latach przyznaje, że nie mógł dokonać lepszego wyboru.
Pamiętajcie o pani Halinie i innych podopiecznych Stowarzyszenia mali bracia Ubogich. W grudniu zbieramy środki na kolacje wigilijne dla nich, a także drobne upominki.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!