Książę Karol czy James Hewitt - kto jest ojcem księcia Harry'ego? Prawda, która kryła się od lat za plotkami

Więcej o członkach rodziny królewskiej przeczytacie na gazeta.pl.

Księżna Diana oficjalnie przyznała się do romansu z nauczycielem jazdy konnej Jamesem Hewittem. Ich utrzymywany przez lata w tajemnicy związek trwał od 1986 roku - rozpoczął się więc już po narodzinach księcia Harry'ego. Dlaczego więc miłośnicy teorii spiskowych wciąż doszukują się pokrewieństwa pomiędzy kochankiem Lady Di a jej młodszym synem? Zadziwiające jest wizualne podobieństwo obu panów. Mają niemal identyczne rysy twarzy oraz charakterystyczne, rude włosy (zestawienie zdjęć znajdziecie w naszej galerii). Eksperci są jednak przekonani, że biologicznym ojcem męża Meghan Markle, mimo niedowierzań i licznych spekulacji społeczeństwa, jest książę Karol. Takie samo zdanie na ten temat ma również Hewitt.

James Hewitt odcina się od plotek. Zaprzecza, że jest ojcem księcia Harry'ego

Kochanek księżnej Diany w wielu wywiadach zapewniał, że podobieństwo do księcia Harry'ego jest wyłącznie kwestią przypadku. 

Naprawdę nie ma żadnej możliwości, bym był ojcem Harry'ego. Mogę absolutnie zapewnić, że nie jestem. Trzeba przyznać, że rude włosy są podobne do moich i ludzie mówią, że wyglądamy podobnie. Nigdy nie zachęcałem do tych porównań i chociaż byłem z Dianą przez długi czas, muszę raz na zawsze stwierdzić, że nie jestem ojcem Harry'ego. Kiedy poznałem Dianę, był już niemowlakiem - mówił w 2002 roku w magazynie "Sunday Mirror". 

Plotkom zaprzeczają również eksperci, którzy na co dzień analizują losy członków rodziny królewskiej. Bliski pracownik księżnej Diany i jej ochroniarz zapewnia, że książę Harry odziedziczył charakterystyczny kolor włosów po przodkach matki. 

Złośliwe plotki, które wciąż utrzymują się na temat prawdziwego ojca księcia Harry'ego, bardzo rozzłościły Dianę. Diana poznała Jamesa dopiero latem 1986 roku, a rude włosy, które ludzie uznają jako dowód, są oczywiście cechą, którą chłopiec odziedziczył po Spencerach - czytamy w książce Kena Wharfego "Diana: Ściśle strzeżony sekret".

Wygląda na to, że wyobraźnia sympatyków rodziny królewskiej jest zbyt wybujała, a książę Karol może spać spokojnie i nie przejmować się plotkami.