Więcej na temat sensacyjnych doniesień gwiazd przeczytasz na Gazeta.pl.
Bradley Cooper, mimo swojej niewątpliwej rozpoznawalności, jeszcze do niedawna nie miał oporów przed samotnymi wyjściami. Wszystko zmieniło się, gdy w 2019 roku jechał metrem odebrać córkę ze szkoły. Spokojną podróż zakłóciła zaczepka ze strony anonimowego pasażera. Okazało się, że prawdopodobnie planował go zaatakować nożem.
Bradley Cooper był gościem w podcaście "Armchair Expert". W pewnym momencie zaczął opowiadać o zdarzeniu, które zmieniło jego podejście i skłoniło do dokładniejszej obserwacji otoczenia. W metrze spotkał młodego chłopaka, który czaił się na niego z nożem.
Miałem słuchawki, więc nie słyszałem, co do mnie mówi. Myślałem, że chce sobie zrobić ze mną zdjęcie. Wtedy spojrzałem w dół i zobaczyłem nóż. Popatrzyłem facetowi w oczy i zdumiało mnie, jak młody jest ten człowiek.
Cooper zaczął uciekać - przeskoczył przez bramkę i pobiegł do wyjścia. Następnie doniósł policjantom o zdarzeniu.
Uczy się nas, by w chwili ataku nie uciekać. A ja popchnąłem go, przeskoczyłem przez bramkę i uciekłem. Zdążyłem zrobić mu zdjęcie, które pokazałem policjantom stojącym na stacji metra.
Aktor przyznał, że ta sytuacja skłoniła go do rozważań na temat swojego bezpieczeństwa. Stwierdził, że już nie wrócą czasy, gdy będzie mógł beztrosko spacerować po ulicy.