Więcej o konflikcie na granicy przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Anita Sokołowska jest wstrząśnięta tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Aktorka wraz z innym gwiazdami ruszyła na Podlasie, gdzie z wolontariuszami niosą pomoc potrzebującym. Gwiazda serialu "Przyjaciółki" chce wykorzystać swoją popularność, aby nieść świadectwo pomocy drugiemu człowiekowi. Zapewnia, że nie działa tam politycznie, a chodzi jej jedynie o przestrzeganie praw człowieka. W najnowszym wywiadzie opowiedziała nieco więcej na temat tego, co widziała na granicy.
Anita Sokołowska szybko zdecydowała, że musi pojechać na Podlasie. Jak przyznaje w rozmowie z serwisem WP Kobieta, nie wyobrażała sobie innej możliwości.
Nie mogłam inaczej postąpić. Dwie godziny od Warszawy umierają ludzie, a polski rząd nie wpuszcza tam pomocy medycznej, humanitarnej, organizacji pozarządowych. Moje serce, moja dusza i mój umysł mówią mi, że muszę działać i robić to, co mogę - zapewnia aktorka.
Aktorka na miejscu przekazuje i sortuje dary, ale także stara się wspierać lokalną ludność, która pomaga uchodźcom. Spotyka się z dziećmi i tłumaczy im, co się dzieje na granicy, opowiada o empatii i pomocy drugiemu człowiekowi, działaniu społecznym, które jest przecież legalne. Wraz z wolontariuszami przeprowadzają wywiady, dokumentują całą sytuację, która jest bardzo trudna.
Sytuacja na granicy jest nieludzka. Tam są rodziny z dziećmi, starsze schorowane osoby, którym nie jest udzielana pomoc medyczna. A nawet jeśli jest udzielana i lekarze tam dojadą, to wcale nie jest powiedziane, że ci ludzie są bezpieczni. To osoby po 17 razy wracane na stronę białoruską, gdzie są - powiedzmy sobie szczerze - torturowane przez służby białoruskie. Zachowanie białoruskich wojsk jest nieludzkie, nieetyczne. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś 17 razy ucieka stamtąd i jest z powrotem przepychany. Ci ludzie są na skraju, są wyczerpani... - mówiła aktorka.
Anita Sokołowska dodaje, że politycy jej nie interesują, a w konflikcie na granicy nie zdali egzaminu. Co więcej, aktorka odniosła się również do głośnej afery związanej z Barbarą Kurdej-Szatan i jej ostrym wpisie o Straży Granicznej.
To tak samo, jak było w przypadku Basi Kurdej-Szatan. Ok, użyła wulgaryzmów na Instagramie. Ale gdzie jest sprawa? Nie oceniam tego. Ale sedno jest gdzie indziej, a my zajmujemy się tym, że ktoś śmiał powiedzieć "k...a" w przestrzeni publicznej. Skupmy się na pomaganiu ludziom, którzy umierają na granicy. Gdyby każdy z nas zrobił jeden dobry uczynek, świat na pewno wyglądałby inaczej - podsumowała.
Anita Sokołowska publikuje wiele zdjęć z granicy, które możecie zobaczyć, zaglądając do naszej galerii na górze artykułu.