• Link został skopiowany

Konkurs Chopinowski. Publiczność nie chciała wysłuchać finalistki. Bo odpadł jej faworyt

"Nie wytrzymałam, po prostu nie zagrałam" - opowiadała po latach Elżbieta Tarnawska. Wybitna polska pianistka miała niemiłe wspomnienia z jednego w występów.
Elżbieta Tarnawska.
screen YouTube/TVP

Więcej na temat kultury przeczytasz na Gazeta.pl

Konkurs Chopinowski dobiega końca. Przed nami już tylko ogłoszenie laureatów. Poznamy bohaterkę bądź bohatera, który w ocenie jurorów najbardziej zbliżył się do geniuszu Fryderyka Chopina. Ale miłość do 88 klawiszy to miłość trudna. Wymagająca wielu wyrzeczeń, godzin treningu. Kolorowy, mimo czerni i bieli klawiszy świat czasami maluje się w ciemniejszych barwach.

Konkurs Chopinowski. Publiczność nie chciała wysłuchać finalistki

W 1975 roku, roku triumfu Krystiana Zimermana w IX Konkursie Chopinowskim, jednym z faworytów publiczności był Kanadyjczyk John Hendrickson. Grał doskonale, choć w II etapie skręcił nogę. Do finału jednak się nie dostał. Znalazła się w nim za to Polka, Elżbieta Tarnawska, doskonała pianistka, jedna z ekspertek TVP Kultura komentująca tegoroczne zmagania artystów.

Przeżyłam na konkursie taką przygodę, że jak przeszłam do IV etapu, do finału, to zaczęły się takie brzydkie telefony. Do moich rodziców, bo sama mieszkałam w mieszkanku bez telefonu – wspominała Elżbieta Tarnawska w rozmowie z Andrzejem Sułkiem w audycji 'Cafe Muza' w Programie 2 Polskiego Radia. – To były telefony z pogróżkami, wręcz fizycznego uszkodzenia i mnie, i rodziców, jeśli będą szli razem ze mną do filharmonii.

ZOBACZ TEŻ: Melomani wzburzeni podczas finałów Konkursu Chopinowskiego. "Porażka TVP. Fortepian jakby stał gdzieś nad jeziorem"

Publiczność najwyraźniej uznała, że to Elżbietę Tarnawską trzeba winić za niepowodzenie charyzmatycznego Hendricksona. Tarnawska opowiadała Sułkowi, że rodzice, w trosce o córkę, przekazali jej te informacje. Wpłynęło to na stan psychiczny młodej pianistki.

Rano, na próbie wszystko odbyło się bardzo dobrze, ale wieczorem już poczułam straszne zdenerwowanie. Myślałam, czy rzeczywiście dotrę do filharmonii i czy będzie jakaś awantura - wspominała Elżbieta Tarnawska.

Miała otworzyć finałowe zmagania. Publiczność nie przyjęła jej ciepło. Na sali dało się słyszeć nieprzychylne pomruki. Orkiestra nie wychodziła, za to na scenie pojawił się Hendrickson, zbierając owację widzów. Melomani bili mu brawo, podczas gdy polska pianistka czekała na swój występ. Nie odważyła się jednak wyjść na estradę. Zrezygnowała.

Nie wytrzymałam tego psychicznie, po prostu nie zagrałam - wspominała Tarnawska.

"Ogłoszenie listy finalistów. Nasze typy w zasadzie zgadzają się, z jednym wyjątkiem. Gdzie jest Hendrickson? Jestem szczęśliwa, że przeszedł Zimerman, ale zawiedziona z powodu Johna. Nie tylko ja. W Filharmonii wrze i mówi się o niedopuszczeniu kontrowersyjnego kandydata. (...) Później zaś robi się bardzo nieprzyjemnie. Elżbieta Tarnawska, której niektórzy zarzucają, że 'zabrała' miejsce Hendricksonowi, rezygnuje z występu w finale. Chodzą słuchy, że ktoś wydzwania do niej, wymyślając jej a ją zawiodły nerwy i tak już napięte z powodu startu w konkursie. Cóż, kolejny przykład naszej typowo polskiej bezinteresownej zawiści..." - wspominała na blogu kalejdoskop.h2.pl Anna Skonieczna.

Niedawno, przy okazji ostatnich występów przed ogłoszeniem werdyktu tegorocznego konkursu, TVP Kultura przypomniała wspaniały występ profesor Tarnawskiej podczas Konkursu Chopinowskiego.

'Mazurek e moll Fryderyka Chopina' – powiedział z uśmiechem obecny w studio inny pianista i ekspert, Paweł Kowalski. – 'Piękna fraza, świetne tempo – nic dziwnego, że to pani doszła do finału. Delikatna lewa ręka' – komplementował. I wręczył profesor Tarnawskiej okazały bukiet pąsowych róż.

Wyraźnie wzruszona Tarnawska, zarówno podarunkiem, jak i przypomnieniem dawnego występu, przyznała, że nigdy nie oglądała nagrania ze swojego występu.

Teraz sama mogła się przekonać, że był mistrzowski.

Więcej o: