W programie "Gość Radia ZET" poseł Marek Suski został zapytany przez jednego ze słuchaczy, ile kosztuje masło. Odbiorca liczył zapewne na odpowiedź podobną do tej premiera Morawieckiego o cenie chleba.
Poseł Suski nie dał się ponieść fantazji, jak szef rządu. Przyznał od razu, że nie zna ceny masła. Jak wyjawił na antenie, robi zakupy z listy przygotowanej przez żonę, płaci przy kasie za pełny koszyk i nie wie, jakie są jednostkowe ceny produktów.
Marek Suski stwierdził też, że na produktach nie ma cen, tylko "kreski". Nie zwraca też uwagi, czy są one oznaczone na półkach. Ponadto nie zdarzyło mu się kupować w sklepie wyłącznie masła.
Jak chodzę do sklepów to mam listę od żony i robię zakupy zbiorczo. Nie oglądam cen, bo są paski tak naprawdę na wyrobach - powiedział Marek Suski w programie "Gość Radia ZET".
To wyjątkowa nonszalancja ze strony posła. Kupujący zwykle zwracają uwagę na to, jakie poniosą koszty zakupów. Chyba że nie muszą się zupełnie liczyć z wydawanymi pieniędzmi.
Co do cen na produktach i sklepowych półkach, to na pewno nie można ich przeoczyć. Sprzedawcy są zobowiązani do ich przedstawiania w sposób jednoznaczny, niebudzący wątpliwości oraz umożliwiający porównanie cen. Obliguje ich do tego ustawa o informowaniu o cenach towarów i usług. Za jej nieprzestrzeganie handlującym grozi kara pieniężna w wysokości nawet do 20 tys. zł.
Odpowiedź posła Suskiego nie była tak wymijająca, jak wywód premiera Mateusza Morawieckiego. Zapytany o to, ile kosztuje chleb, szef rządu odrzekł:
Pani mnie pyta o cenę chleba, a po drugiej stronie są rolnicy. Oni cieszą się z tego, że z wyjątkiem cen na trzodę chlewną, rosną ceny pszenicy, kukurydzy, rzepaku, nawet mleko rośnie. Jest to zjawisko miecza obosiecznego.
Stanowisko premiera stało się już memem i przedmiotem żartów.
A czy wy znacie ceny masła?