Annie Wyszkoni dostało się za zmiany na twarzy. Gdzie jest granica opinii, a zaczyna się body shaming?

To, co w ostatnich dniach spotkało Annę Wyszkoni, wyraźnie pokazuje, że body shaming ma się dobrze. Atak na wygląd artystki przybrał niebezpieczną formę. Dlaczego większość osób daje sobie prawo do oceny twarzy, włosów, a nawet żeber innych ludzi?

Każdy aktywny internauta chociaż raz spotkał się z pojęciem body shamingu. W dosłownym tłumaczeniu – zawstydzanie ciała jest czymś, co stało się pewną plagą internetu. Przykładem z ostatnich dni jest Anna Wyszkoni, która wystąpiła w telewizji, promując nową piosenkę, a zamiast opinii o muzyce otrzymała wiadro pomyj w sieci. Wszystko przez to, jak się ubrała, wyglądała i co ze sobą robiła przez ostatnie miesiące. Tylko czy naprawdę wiemy o tym, co działo się w jej życiu?

Zobacz wideo Ania Wyszkoni pochwaliła się córką

Anna Wyszkoni zbombardowana komentarzami na temat swojego wyglądu

Wokalistka została zaproszona do „Dzień dobry TVN". Porozmawiała z prowadzącymi na temat swojej twórczości - obchodziła jubileusz 25-lecia pracy artystycznej. Wydała nowy singiel, który zaśpiewała na koniec programu. Jednak najważniejszy w tym dniu okazał się odmieniony wygląd artystki. Telewidzowie natychmiast przenieśli się do internetu, a właściwie nie musieli, bo kilka kadrów ze studia wrzuciła na Instagram sama gwiazda. Pomińmy fakt, że piosenkarka jest aktywna w sieci i dodaje swoje zdjęcia nie od dziś. Nic jednak nie zelektryzowało internautów tak, jak jej ujęcia z telewizji. Było zbliżenie i cała sylwetka, więc prawdziwa gratka. Tam można było puścić wodzę fantazji. Przerażająca liczba internetowych ekspertów zdobyła się na niewybredne komentarze.

Co ona zrobiła z twarzą?
Kilka lat temu był botoks i lekkie wypełnienie ust, ale teraz to przesada

- to tylko mały wycinek z tego, na co pozwolili sobie "fani".

Dostało się także jej żebrom, "które za bardzo wystawały" i mimice twarzy, "która była zbyt mało wyrazista". Piosenkarka zdobyła się na odpowiedź jednej użytkowniczce Instagrama, jednak gdyby chciała się wytłumaczyć, i tak nie przebiłaby się przez gąszcz komentarzy. I w ogóle nie powinna.

Anna Wyszkoni w ogniu krytyki. Psycholog: body shaming nie jest "nieszkodliwy"

Czy wyobrażacie sobie sytuację, że idziecie chodnikiem i spotykacie osobę, która wam się fizycznie nie podoba, podchodzicie do niej i mówicie, że jest brzydka, ma krzywy nos lub okropne usta? Nie dzieje się tak z jednego prostego powodu. Ekran telefonu i komputera daje swoistą ochronę przed bezpośrednim kontaktem z drugą osobą. Dodajcie do tego anonimowość, a mamy genialny przepis na hejt. Często wydaje się, że pozostawienie opinii nie ma wpływu na zaatakowaną osobę, bo jest właśnie anonimowa, a to tylko "obcy ludzie". Niestety, wszystkie fakty i historie wielkich gwiazd temu zaprzeczają.

Opinia publiczna, która kiedyś ograniczona była do komentarzy wygłaszanych we własnych domach przed telewizorem w towarzystwie rodziny, dzisiaj ma niewspółmiernie większą, niewyobrażalną moc. Publiczna krytyka może zostawić trwałe ślady w psychice drugiej osoby. Jest to niebezpieczne zarówno w przypadku młodych osób, jak i dorosłych, niezależnie od tego czy ktoś jest gwiazdą, czy osobą z garstką znajomych, wstawiającą od czasu do czasu swoje prywatne zdjęcia na Facebooku. Wyszydzanie czyjegoś ciała i sprawianie, by poczuł się zawstydzony, czyli body shaming, to rodzaj przemocy, co potwierdza psycholożka i seksuolożka Małgorzata Iwanek. W swoim artykule "Czy body shaming to przemoc? Jaki jest jego wpływ na dzieci?" tłumaczy, że z tego typu zjawiskiem często spotykamy się już w dzieciństwie poprzez "niewinne" żarty kogoś z rodziny. Jednak później jest tylko gorzej. W internecie wylało się to jak szambo.

Można mieć wrażenie, że zwracanie uwagi na cechy zewnętrzne jest niewinnym, niegroźnym zachowaniem. Przecież piękno jest czymś "dobrym", "nieszkodliwym". A jednak nieustanne skupianie się na nim, szczególnie w momentach, kiedy nikt nie prosi o taki rodzaj skupienia, przestaje być niewinne, dobre czy nieszkodliwe. Nieważne, czy ma to miejsce na Instagramie, gdziekolwiek w internecie, czy w świecie pozacyfrowym – pisze Małgorzata Iwanek
 

Anna Wyszkoni ewidentnie o taki rodzaj skupienia nie prosiła, lecz go dostała. W tym przypadku trafiło akurat na dojrzałą i świadomą kobietę.

Jestem szczęśliwsza i odważniejsza niż kiedyś. Nie analizuję, nie zastanawiam się, co kto powie. Po prostu robię tak, jak czuję. Czy się spodoba, czy nie - powiedziała w "Dzień dobry TVN"

Jednak co w przypadku, gdyby trafiło na mniej odporną psychicznie osobę? Czasami wyhodowanie tzw. grubej skóry nie wystarczy. Jak z tym walczyć? Przede wszystkim zacząć od siebie. Jeśli uświadomimy samym sobie, że wyśmiewanie kogoś ze względu na fizyczność, niezależnie od tego, jak wygląda jego ciało - jest czymś nie do przyjęcia, takich przypadków będzie coraz mniej. Każdy jest właścicielem tylko własnego ciała, z którym może zrobić to, co chce. Ostatecznie to tylko ta osoba będzie z nim żyć do końca.

 
Więcej o: