Kinga Duda od początku prezydentury Andrzeja Dudy podąża w milczeniu za swoją mamą i konsekwentnie stroni od wypowiadania się w mediach. Milczeniem osnute są nie tylko jej poglądy, ale i epizod w karierze, o którym jeszcze rok temu było dość głośno w całym kraju. Chodzi o czas, kiedy miała pracować w kancelarii prezydenta w charakterze społecznego doradcy.
Absolwentka prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim na swoim oficjalnym zawodowym profilu LinkedIn zamieściła informację o tym, że odbyła sześciomiesięczny staż w londyńskiej kancelarii WilmerHale. W jej doświadczeniu zawodowym brakuje jednak okresu, kiedy miała nieodpłatnie pracować w kancelarii swojego ojca. Przypomnijmy, że od sierpnia 2020 roku Andrzej Duda powołał Kingę na swoją doradczynię społeczną. Na oficjalnej stronie Kancelarii Prezydenta mogliśmy wówczas zapoznać się z krótkim biogramem, z którego wynikało, że córka prezydenta specjalizuje się w międzynarodowym arbitrażu handlowym i inwestycyjnym oraz prawie prywatnym międzynarodowym. Do jej obowiązków, poza doradzaniem prezydentowi w kluczowych kwestiach, należało między innymi reprezentowanie prezydenta podczas wydarzeń objętych przez niego patronatem, na których on sam nie może się zjawić. Próżno jednak szukać akurat tego doświadczenia w jej podsumowaniu:
Obsadzenie Kingi w roli doradczyni społecznej było dosyć szeroko komentowane w prasie. Dyskutowano, czy aby na pewno Duda nie pobiera żadnej pensji za wykonywaną pracę. Rzecznik Kancelarii Prezydenta zarzekał się wówczas, że działania doradców polegają na pomocy zarówno prezydentowi, jak i jego współpracownikom na etacie i są całkowicie nieodpłatne. Duda zaś informowała, że dzięki temu może zdobyć niezbędne w jej zawodzie doświadczenie. Zaskakujące w tym kontekście jest to, że kilkumiesięczna, cenna przy budowaniu CV praktyka, została jednak przez Kingę Dudę (nie)skutecznie przemilczana.