W Poniedziałek Wielkanocny 5 kwietnia media obiegła przykra informacja o śmierci Krzysztofa Krawczyka. Wiadomo, że muzyk opuścił szpital, w którym przebywał z powodu zakażenia koronawirusem. Jego żona zaprzeczyła jednak, jakoby zmarł on z powodu COVID-19.
Artysta był trzykrotnie żonaty. Najpierw związał się ze swoją koleżanką ze szkoły Grażyną Adamus, jednak ich relacja nie przetrwała próby czasu. Później wziął ślub z Haliną Żytkowiak, z którą miał syna Igora. Para wyjechała do Stanów, gdzie piosenkarz dalej rozwijał swoją karierę muzyczną. Małżeństwo Krzysztofa i Haliny rozpadło się, gdy na jaw wyszło, że żona dopuściła się zdrady. Podobno tę łamiącą serce informację przekazał wokaliście jego własny syn, twierdząc, że "wujek", który odwiedza ich pod nieobecność artysty całuje mamę.
Kilka lat po rozwodzie z Haliną, w 1982 roku poznał swoją trzecią żonę, Ewę. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Para zamieszkała w Grotnikach, koło Łodzi. Krzysztof i Ewa wspólnie wychowywali trzy adoptowane córki. Krzysztof Krawczyk nigdy nie ukrywał, że Ewa jest miłością jego życia. Podobno to on namówiła go na to, by udał się na mszę do kościoła w Chicago. Po tej wizycie nawrócił się, o czym usłyszeć mogliśmy między innymi w dokumencie wyemitowanym na antenie TVP pod koniec 2020 roku.
Ewunię poznałem w momencie totalnego rozbicia psychicznego. Uciekałem w narkotyki, nadużywałem lekarstw. Aż pojawiła się kobieta cud, która wyrzuciła mi te wszystkie świństwa i powiedziała: Ja będę twoją lekomanią. To był związek dojrzałego, doświadczonego przez życie faceta z młodą, piękną kobietą z prowincjonalnej Polski - mówił Krawczyk w rozmowie z Plejadą.
Para nigdy nie ukrywała swojego uczucia. Chętnie bywała na salonach, gdzie chętnie okazywała sobie mnóstwo miłości przed fotoreporterami. Krzysztof i Ewa Krawczykowie byli niemal nierozłączni. Okazuje się, że ostatni pobyt artysty w szpitalu z powodu COVID-19 był najdłuższą rozłąką w ich małżeńskim stażu.
Jestem bardzo szczęśliwa, że Krzysztof wraca do domu w dobrej formie. Nie mogłam dłużej znieść tej samotności, zawsze byliśmy razem. To pierwszy raz, kiedy nie widziałam męża tak długo. Za każdym razem, kiedy bywał w szpitalu, dzięki uprzejmości personelu medycznego przysypiałam przy nim na kozetce - mówiła Ewa Krawczyk w rozmowie z "Super Expressem", po tym, jak jej ukochany mąż wyszedł ze szpitala.
Niestety, radość pary trwała tak krótko. Krzysztof Krawczyk wrócił do domu na święta, ale niestety w niedzielę zasłabł i trafił do łódzkiego szpitala. Zmarł w poniedziałek 5 kwietnia.