W marcu 2017 roku na warszawskim Wilanowie Rafał O. miał grozić śmiercią pracownikowi firmy wodno-kanalizacyjnej i zniszczyć należący do niej sprzęt o wartości 1200 zł.
Rafał O. oskarżony jest o grożenie pozbawieniem życia pokrzywdzonemu, poprzez przyłożenie mu noża do szyi tj. o czyn z art. 190 § 1 kk - mówił nam wtedy rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej, Łukasz Łapczyński. - (...) oskarżony jest o uszkodzenie mienia o wartości prawie 1200 zł w postaci: siatki zabezpieczającej agregat wypompowujący wodę, powłoki lakierniczej agregatu poprzez uderzenie siekierą w agregat oraz uszkodzenie znaku wyznaczającego kierunek objazdu tj. o czyn z art. 288 § 1 kk - dodał Łapczyński.
Prawnicy Rafała O. liczyli na ugodę, ale do niej nie doszło.
W dniu zdarzenia pracownik firmy wodno-kanalizacyjnej pilnował sprzętu do usuwania awarii. Jego zeznania zacytował "Super Express".
Był ubrany jak Rambo. Przepasany szerokim wojskowym pasem, na głowie miał kask i lornetkę na szyi. Podszedł do mnie, uchyliłem szybę. Miałem odpalony silnik. Wyciągnął nóż i przyłożył mi go do szyi. Powiedział, że mnie zabije. W jego oczach widziałem obłęd. Wrzuciłem wsteczny bieg, jego ręka odbiła się, nóż wypadł mu z ręki. Wtedy zaczął uciekać, a ja znowu zadzwoniłem po policję... - czytamy.
"Super Express" informuje, że proces w tej sprawie ruszył dopiero w połowie września 2018 roku. Tabloid podkreśla, że Rafał O. liczył na uniknięcie kary, zapewniając, że po zdarzeniu odmienił swoje życie, przestał spożywać alkohol, a nawet zaczął uczęszczać na terapię dla osób uzależnionych. Wcześniej jednak nie podawano do mediów informacji, by w trakcie zdarzenia był pod wpływem alkoholu.
Dopiero teraz wyszło na jaw, że wyrok w sprawie Rafała O. zapadł w grudniu 2020 roku. Został skazany na sześć miesięcy ograniczenia wolności, 20 godzin prac społecznych oraz 500 złotych zadośćuczynienia dla poszkodowanego w zdarzeniu mężczyzny. Do tego musi pokryć koszty rozprawy sądowej. Wyrok nie jest prawomocny.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!