Blanka Lipińska ma za sobą trudny czas. Na początku października rozstała się z Baronem. Koniec ich związku był ogromnym zaskoczeniem dla fanów. Para wzbudzała ogromne zainteresowanie mediów, a na swoich instagramowych profilach chętnie dzieliła się fotografiami ze wspólnych wypadów na łono natury. Blanka postanowiła definitywnie zamknąć tamten rozdział, jak na autorkę książek przystało. Zaczęła od przerobienia studia muzycznego swojego byłego na gabinet, a także zmieniła fryzurę i efektami wizyty u fryzjera pochwaliła się na Instagramie.
Autorka erotyków nie odpoczywa od pracy. Teraz paparazzi przyłapali Blankę przed redakcją, gdzie miała odebrać nagrodę. Okazuje się, że statuetka zaginęła. Poirytowana Lipińska zrelacjonowała swoją niemiłą przygodę na InstaStories:
Moi kochani. To jest hit z cyklu "nie do wiary", którym postanowiłam się z wami podzielić. Otóż nie odebrałam nagrody. Nikt nie wie, gdzie ona jest. Nikt mnie o tym nie poinformował.
Zawiedziona 35-latka postanowiła wrócić do domu:
Przyjechałam na miejsce, usłyszałam, że nikt nie wie, gdzie jest nagroda i jest poszukiwana. Po czym nikt jej nie znalazł, więc po 30 minutach po prostu wsiadłam do samochodu z dużym poczuciem zlekceważenia, niepoważnego potraktowania. A najbardziej mi jest przykro, bo, kochani, ta nagroda, tak naprawdę jest wasza, nie moja. (…) Nie było nagrody, więc nie było wywiadu. Więc nie mogłam wam podziękować - przyznała w relacji.
Lipińska miała odbierać nagrodę w skórzanych kozakach z wysoką cholewką i swetrze z lejącym się golfem. Miała na sobie także wiązany skórzany płaszcz i pokaźnych rozmiarów torebkę. Uwagę zwracały jasne włosy Blanki, upięte z tyłu głowy. Na parkingu nie zabrakło palety min, którym zawiedziona autorka książek obdarowała dziennikarkę.
Zobaczcie w naszej galerii, jak Blanka próbowała robić dobrą minę do złej gry. Pięknie wyglądała?