Na pogrzebie księżnej Diany płakali wszyscy, nie tylko Brytyjczycy. Nic dziwnego, bo mit nieszczęśliwej księżnej, niekochanej i zdradzanej przez męża, a przy tym kobiety o tak wielkim sercu, pomagającej innym pokrzywdzonym, porusza ludzi do tej pory. Warto jednak zajrzeć nieco głębiej, by oprócz ofiary zobaczyć również kobietę, która wiedziała, jak zyskać sympatię mediów oraz poddanych, z premedytacją ujawniając najbardziej intymne szczegóły swojego życia. Do tej pory kwestionowanie jej dziedzictwa jest równoznaczne ze współczesną herezją, a wszyscy, którzy odważą się krytykować Lady D, uważani są za bezdusznych. Dla pełniejszego obrazu dobrze jednak mieć świadomość, co działo się za zamkniętymi drzwiami pałacu.
Księżna Diana, a właściwie Diana Frances Spencer przyszła na świat w 1961 roku jako czwarte dziecko Johna Spencera i jego żony Frances. Niestety, rodzice byli rozczarowani jej narodzinami, bo mieli nadzieję, że powitają na świecie syna, dziedzica szlacheckiego tytułu. Diana od początku więc czuła, że nie spełnia oczekiwań innych i to najbliższych jej ludzi. Gdy nagrywała słynne taśmy, później spisane i opublikowane przez Andrew Mortona, przyznała, że zawsze "czuła się beznadziejna i gorsza we wszystkim". Lat młodości nie wspominała pozytywnie.
Miałam nieszczęśliwe dzieciństwo. Rodzice bardziej niż nami byli zajęci kłóceniem się ze sobą. Mama ciągle płakała, tata nigdy nie chciał nam wyjaśniać dlaczego, a my nie mieliśmy odwagi zapytać. Tak naprawdę wychowały nas niańki, które ciągle się zmieniały. Z dzieciństwa pamiętam wielkie poczucie braku stabilizacji - mówiła.
W niskim poczuciu własnej wartości i relacjach rodzinnych można znaleźć źródło późniejszych ogromnych problemów księżnej. Żona księcia Karola cierpiała bowiem na bulimię, depresję i manię prześladowczą.
Dziś już nie jest żadną tajemnicą, że małżeństwo Diany i księcia Karola było porażką. Karol nigdy nie kochał żony i nie próbował tego ukrywać. Dzień przed ślubem sam jej o tym nawet powiedział. Od zawsze był zakochany w swojej przyjaciółce Camilli Parker Bowles, która była jednak mężatką. Oczywiste jest, że królowa Elżbieta II nigdy nie zaakceptowałaby związku syna, przyszłego następcy tronu, z rozwódką. Karol był więc zmuszony znaleźć inną żonę, ale z Camillą nigdy nie stracił kontaktu.
Trudno nie współczuć więc Dianie. Młodziutka dziewczyna zakochuje się w starszym od siebie mężczyźnie, a do tego przyszłym królu. Brzmi jak historia z bajki, która jednak okazała się horrorem. Ludzie pokochali Dianę za ten element baśniowy i wiarę w to, że nawet "zwykłej" dziewczynie może przydarzyć się piękna i iście bajkowa historia miłosna. Teraz już wiemy, że w tej historii nie było miłości i nikomu nie życzylibyśmy takich doświadczeń. Wiemy też, że nie tylko Diana była w tej opowieści pokrzywdzona. Maureen Callahan z "New York Post" twierdzi nawet, że księżna (mimo młodego wieku) doskonale wiedziała, co robi i co książę Karol czuje do Camilli,
Sama arystokratka wiedziała, że członkowie rodziny królewskiej, a zwłaszcza monarchowie, mają romanse częściej niż nie mają, i brnęła w to dalej - pisze dziennikarz.
Callahan idzie nawet dalej, utrzymując, że Diana często opłakiwała swój brak intelektu, ale w rzeczywistości była intuicyjnym geniuszem, znawcą brandingu i marketingu. Według dziennikarki to ona przekształciła niewierność męża w największy skandal, z jakim kiedykolwiek w historii musiała zmierzyć się monarchia, wychodząc przy tym zwycięsko. Za przejaw wspomnianego geniuszu dziennikarka uważa też słynne zdjęcie księżnej Diany zrobione w lutym 1992 roku, gdy pozowała przed Tadż Mahal, uważanym za największy na świecie pomnik utraconej miłości. Diana - według dziennikarza, ale i Andrew Mortona - chciała pokazać światu, jak bardzo jest samotna i nieszczęśliwa. Do zdjęcia zapozowała więc bez męża, z opuszczoną głową.
Księżna nigdy nie ukrywała również swojej choroby. Cierpiała na bulimię jeszcze zanim wyszła za mąż. W książce Andrew Mortona twierdziła, że chorobę wywołała jedna uwaga Karola.
Pierwszy atak bulimii nastąpił w kilka dni po naszych zaręczynach. Mój mąż położył rękę na mojej talii i powiedział: Och, jesteśmy w tym miejscu trochę zbyt zaokrągleni, czyż nie tak? - i coś się wtedy zaczęło - no i sprawa Camilli. Byłam zrozpaczona, zrozpaczona. Pamiętam, jak pierwszy raz wywołałam torsje - mówiła Diana.
Cytując wypowiedź Diany, Morton zwraca uwagę, że zaburzenia odżywiania Diany zaczęły się zanim poznała Karola i były wynikiem trudnych przeżyć z dzieciństwa (a potwierdzenie tych słów przytoczył nawet historię jej siostry, która przez lata cierpiała na anoreksję).
Czy księżna Diana celowo zasugerowała, że bulimia to efekt niestosownych uwag księcia Karola? Na to pytanie mogłaby odpowiedzieć wyłącznie księżna, jednak i ten aspekt z jej życia bywa przypominany w kontekście świadomego kreowania swojego wizerunku jako ofiary monarchii.
Maureen Callahan z "New York Post" również w ujawnieniu przez księżną Dianę mrocznych i smutnych faktów ze swojego życia - bulimii, samookaleczeń, prób samobójczych, a nawet małżeństwa pozbawionego bliskości i seksu - upatruje przemyślanej strategii. Według dziennikarki "New York Post" Diana chciała zjednać sobie sympatię tłumu i doskonale wiedziała, jakie kroki podjąć w tym celu, przy okazji poniżając niewiernego męża. Oczywiste dla księżnej miało być, że jej popularność zależy od tworzenia scenariuszy i sprzedaży odpowiedniej narracji
Jako przykład Callahan podaje słynną "revenge dress" Diany. Tego samego dnia, gdy wyemitowano wywiad z Karolem, w którym przyznał się do zdrad, Diana pojawiła się na przyjęciu w Serpentine Gallery, gdzie zaprezentowała się jak milion dolarów. O to jej właśnie chodziło, gdy wkładała na siebie seksowną małą czarną, podkreślającą jej kształty i odsłaniającą ramiona. Stylistka Diany, Anna Harvey, przyznała, że to była zaplanowana zemsta.
Diana sprawiła, że przyznanie się Charlesa obnażyło jego słabość, a co ważniejsze, przyćmiła go. Jej przesłanie brzmiało: Może wolisz starszą, wychudzoną Camillę, ale patrząc na mnie, reszta świata nigdy nie zrozumie, dlaczego - powiedziała stylistka.
To oczywiście nie był koniec. W 1995 roku, udzielając Martinowi Bashirowi obszernego wywiadu, Diana uderzyła salwą prosto w Charlesa i Camillę.
Było nas troje w tym małżeństwie - powiedziała, spoglądając wilgotnymi oczami znad pochylonej głowy. - Więc było trochę tłoczno - dodała.
O tej rozmowie mówili wtedy wszyscy. Diana zrobiła ogromne wrażenie, a przekaz wzmacniały gest oraz jej stylizacja. Księżna mówiła cicho, miała opuszczone oczy, roniła łzy. Miała mroczny makijaż, a do tego czarny kostium, który nałożyła na białą bluzkę. Galowy zestaw dodawał powagi, a makijaż pogłębiał smutek w oczach. W ocenie dziennikarzy Diana przygotowała się do tego występu, chcąc zjednać sobie publiczność. Pominęła jednak milczeniem fakt, że sama również zdradzała Karola. W 1986 roku miała romans z ochroniarzem, 37-letnim Barrym Mannakeem. Trzy lata później pojawił się James Hilbey, sprzedawca samochodów, a następnie Oliver Hoare, żonaty handlarz dziełami sztuki, który zerwał z nią, ale Diana prześladowała go, dzwoniąc do jego domu nawet 300 razy. Następny był gracz rugby Will Carling, a także James Hewitt, który publicznie twierdził, że był związany z Dianą od 1986 do 1991 roku.
Nie chodzi przy tym o to, by strącić księżną Dianę z pomnika uwielbianej na całym świecie Królowej ludzkich serc. Historia i doświadczenie uczą, że bardzo rzadko cokolwiek jest czarno-białe i nikt nie jest idealny. Także Lady D nie była wolna od wad, a być może nawet mniejszych lub większych manipulacji. Czy jednak jako członkini rodziny królewskiej - która za jej czasów i później pełni funkcję reprezentacyjną - nie polega na tym, by sztukę autokreacji i marketingu doprowadzić do perfekcji?