Krzysztof Jaryczewski podzielił się z fanami przykrymi informacjami. Opublikował na facebookowym koncie zdjęcie ze szpitala i wyznał, że miał zawał. W jakim jest stanie?
Muzyk wyznał fanom, że miał podaną morfinę. Na wstępie wpisu podziękował również personelowi medycznemu, który musi stawać na wysokości zadania w nowej rzeczywistości. Widać, że humor mu dopsiuje.
Nie patrz na palec, tylko na to, co on pokazuje. Show must go on. Morfinę dali, sprężynkę wsadzili i jedziem dalej. Dziękuję za Wasze wsparcie. Let’s rock’n roll i do przodu. Podziwiam lekarzy, pielęgniarki, personel. Zawsze, zwłaszcza w tych czasach. Dla nich wielkie love! - zaczął muzyk.
Jaryczewski dodał, że czuje się już lepiej, a do szpitala dostał się o własnych siłach.
Nomen omen serce już ok, ale był dość rozległy zawał. Sam się doczłapałem, zamiast wezwać karetkę. Już dostałem lekki. Dziękuję. Dziękuję Haniu za szlafroczek. Na razie wyczerpałem 3 życia i nie wiem, czy zostało jeszcze zapasowe... Lepiej nie sprawdzać - stwierdził słusznie.
Muzykowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia! Przypomnijmy, Jaryczewski już wcześniej miał z nim wiele problemów. Kilka lat temu przeszedł operację przeszczepu wątroby, a w latach 80. doznał paraliżu strun głosowych i na jakiś czas musiał zawiesić działalność zawodową. Przyczyną było bowiem nadużywanie alkoholu.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!