Doda nie raz udowodniła, że uwielbia drugi dzień świąt wielkanocnych czyli tzw. lany poniedziałek. Piosenkarka co roku oblewa wodą swoich najbliższych. Teraz jednak wokalistka ze względu na panującą epidemię COVID-19 nie wyjechała na Wielkanoc do swojego rodzinnego domu. W śmigus-dyngus psikusa mogła zrobić więc tylko mężowi. Efektami tych zmagań pochwaliła się na swoim Instagramie.
W tym roku Doda w lany poniedziałek zaskoczyła męża nie jednym, a dwoma wiadrami wody. Pierwszy plan piosenkarki nie był w pełni skuteczny. Doda chciała wylać na Emila wodę przez okno. Czekała aż mężczyzna wychyli się przez nie, by z piętra wyżej chlusnąć go litrami zimnego płynu. Stępień nie dał się jednak zaskoczyć i szybko umknął ukochanej.
Doda jednak na tym nie poprzestała i poczekała kilkanaście minut, by znów zaatakować. Kiedy tylko jej mąż zjechał windą do garażu naszykowała kolejne wiadro z wodą i czekała w korytarzu, aż Emil wjedzie windą. Piosenkarka była niesamowicie podekscytowana. Kiedy tylko drzwi windy uchyliły się, wylała na Stępnia całą zawartość wiadra, krzycząc:
Śmigus-dyngus
Zaskoczony mężczyzna zdążył tylko odpowiedzieć:
Kurka wodna
Trzeba dodać, że mokry był nie tylko ukochany piosenkarki. Woda zalała też całą windę. Całość pomieszczenia z pewnością wymagała sporego sprzątania. Ciekawe, kto pierwszy złapał za mopa?
Pod oboma nagraniami szybko pojawiło się mnóstwo komentarzy. Internauci byli zachwyceni pomysłowością i przebiegłością Dody. Pojawiło się też wiele głosów, że takie żarty w tym roku są jeszcze bardziej potrzebne niż dotychczas. Dzięki nim chociaż na chwilę można zapomnieć o trudniej rzeczywistości.
Najlepiej.
Musiała mieć Pani pewność, że w windzie będzie akurat Pani mąż. Ale by było, gdyby to był ktoś inny.
Twój mąż ma super dystans do siebie - pisali internauci.
Pod pierwszym filmem śmiali się jednak, że plan Dody nie był doskonały.
Coś poszło nie tak - żartowali.
Na te słowa Doda nie pozostała obojętna.
Tia, pół mieszkania mokre - żaliła się piosenkarka.
A jak u was lany poniedziałek?