Blanka Lipińska jest postacią, która w polskim show-biznesie wzbudza skrajne emocje. Niedługo na ekranach pojawi się film "365 dni", który oparty jest na jej książce o tym samym tytule. Autorka bestsellerów chętnie dzieli się swoimi przemyśleniami. W rozmowie z Kozaczkiem zdradziła, jak wyglądała jej studniówka.
Blanka na imprezę 100-dni przed maturą wybrała sukienkę z Zary, której nigdzie nie mogła dostać. Nareszcie odnalazła wymarzoną kreację, która była za duża. Musiała zwrócić się o pomoc do krawcowej.
Tata wsadził mnie w samochód, zawiózł znów do Warszawy. W Zarze zaczęli szukać tej sukienki po całej Polsce i okazało się, że w Łodzi jest jedna. Dwa rozmiary większa. Kupiłam ją, bo taka byłam w niej zakochana. Dałam ją do krawcowej. I co zrobiła krawcowa? Zepsuła ją! Sukienka tak źle się układała! - opowiadała Blanka portalowi Kozaczek.
Przez złą kreację Lipińska miała paskudny humor podczas całej imprezy. Bardzo szybko ją opuściła, niezadowolona ze swojego wyglądu.
Nienawidzę wspomnień ze studniówki. Nienawidzę tego, jak wyglądałam. Miałam obrzydliwą fryzurę, wstrętny makijaż, ohydny naszyjnik i źle przerobioną suknię. Zatańczyłam poloneza, nie mogłam nawet po cichu napić się alkoholu, wyszłam stamtąd po godzinie - powiedziała.
Może dlatego, że ta wyjątkowa impreza się nie udała, Blanka zawsze stara się wyglądać świetnie. Na imprezach często pojawia się w efektownych kreacjach szytych na miarę.
DK
Blanka Lipińska: "Chcę być rewolucją seksualną XXI wieku"