Czy nam się to podoba, czy też nie, Zenek Martyniuk jest obecnie jednym najpopularniejszych i najlepiej opłacanych polskich artystów. Szczególnie upodobali go sobie widzowie oraz władze TVP. Muzyk lada dzień po raz kolejny uświetni swoim występem "Sylwestra Marzeń w Zakopanem". Wcześniej, w drugi dzień świąt, telewizja publiczna wyemitowała benefis Martyniuka z okazji 30-lecia pracy artystycznej.
Główną gwiazdą benefisu miał być z założenia Zenek Martyniuk. Trudno pominąć jednak jego mamę, czyli panią Teresę Martyniuk, która także pojawiła się na scenie. Co prawda nie śpiewała, ale za to zdradziła to i owo o dzieciństwie króla disco-polo.
Rafał Brzozowski spytał panią Teresę o to, jakim dzieckiem był Zenek.
Jak to dzieci. Raz aniołek, raz diabełek - odpowiedziała dyplomatycznie.
Zdradziła jednak, że zdarzało mu się wracać do domu "umorusanemu". A jak wyglądało życie uczuciowe nastoletniego Zenka?
Kiedy ten czas na randki? Jak to dzieci, kolegował się - wyjawiła pani Teresa.
Klimat benefisu sprzyja wspomnieniom. Zenek Martyniuk zdradził między innymi, że pierwszą gitarę dostał, kiedy miał zaledwie 6 lat. Podarował mu ją dziadek. Dziś w twórczości króla disco polo na próżno szukać jednak gitarowych brzmień.
Oprócz Zenka na scenie wystąpili też między innymi Bad Boys Blue oraz zespół Top One z nieśmiertelnym "Białym Misiem". Na widowni nie zabrakło oczywiście Jacka Kurskiego.
MŁ