Julia Wieniawa od jakiegoś czasu chce być kojarzona z naturalnością. Zaczęło się od tego, że aktorka na imprezę "Glamour" przyszła w delikatnym makijażu, który wykonała sama. Miał składać się na niego jedynie podkład i bronzer. Później Wieniawa poszła o krok dalej i pochwaliła się sesją do magazynu "Joy", gdzie zapewniała, że do zdjęć pozowała bez grama makijażu. W mediach społecznościowych również apeluje o naturalność.
Niestety ta narracja gwiazdy nie jest spójna. Dlaczego? Bo Wieniawa na Instagramie właśnie zaczęła reklamować podkład jednej z zagranicznych marek.
Z racji tego, że jestem aktorką i w pracy ciągle mnie malują, to na co dzień chcę, aby moja skóra odpoczęła i staram się nakładać lekki makijaż. Stawiam wtedy po prostu na trwały, ale nawilżający podkład - napisała w poście.
Pod postem Wieniawy zawrzało. Szybko pojawiło się mnóstwo komentarzy z pytaniami o to, jak to w końcu jest z tym makijażem aktorki.
To albo zmyj maskę, albo ją noś i nie udawaj, że nie nosisz.
Jeśli rzadko się malujesz to po co ta recenzja i zachęta do zakupu?
To ja już nie wiem, malujesz się w końcu na co dzień czy nie? - pytali.
Na ten ostatni komentarz celebrytka odpowiedziała:
Raczej rzadko, ale jeśli mam „bad face day” to lubię nałożyć podkład, żeby lepiej się poczuć - napisała.
Internauci zauważyli także, że reklamowany przez Wieniawę kosmetyk jest testowany na zwierzętach. I faktycznie zajrzeliśmy na stronę Peta, gdzie znaleźć można oficjalną listę firm, które zrezygnowały z testowania kosmetyków na zwierzętach. Produkt zachwalany przez Wieniawę na tej liście się nie znajduje. Nic dziwnego, w końcu kosmetyki tej marki funkcjonują na rynku chińskim.
AG