"Chyba najsympatyczniejszy, jeżeli można tak mówić o politykach Platformy Obywatelskiej, Borys Budka" - tak Kuba Wojewódzki przedstawił swojego gościa. I od razu zapytał go, czy nie boi się konsekwencji przyjścia do programu. Budka zaprzeczył, ale wtedy Wojewódzki przypomniał, że przed wyborami prezydenckimi gościł u niego Bronisław Komorowski, co nie pomogło mu w reelekcji.
W programie pytania poważne przeplatały się z niepoważnymi. Było pytanie, czy Budka uprawiał seks w miejscu publicznym ("Nie"), a zaraz potem jakie to uczucie być popularniejszym od Grzegorza Schetyny.
Dobrze być w takim teamie - wybrnął dyplomatycznie Budka.
Mówisz jak polityk, porozmawiaj jak ze starszym kolegą - zaprotestował Wojewódzki.
I zrobiło się naprawdę poważnie. Bo Wojewódzki zapytał swojego gościa, czy nie przeszkadza mu bycie w PO, którą to partię - jego zdaniem - Budka znacznie przerasta.
Po pierwsze tam jest mnóstwo super ludzi, a po drugie zawsze trzeba patrzeć, by nie za bardzo nadmuchać własne ego. U polityka to najgorsze, co może się stać i ja wielu takich widziałem - odparł Budka.
Wojewódzkiego ciekawiło także zdanie Budki o mającym silny wpływ na społeczeństwo "Uchu prezesa".
Śmieję się przez łzy, bo łagodzenie wizerunku pana posła Kaczyńskiego na dłuższą metę się nie opłaca, bo niektórzy ludzie mogą uwierzyć, że jest tak naprawdę, a ja akurat uważam, że robi bardzo źle dla Polski - mówił poseł.
Zgodził się także z tym, że "Ucho..." ociepla wizerunek Jarosława Kaczyńskiego.
Natomiast zrobiono idiotę z prezydenta, zrobiono idiotkę z pani premier, zrobiono idiotów z otoczenia, a prezesa pokazuje się jako ojca narodu, wręcz osobę, która ma więcej cech pozytywnych. Obawiam się, że tak nie jest.
Wojewódzki zwrócił uwagę, że 40 proc. Polaków chce widzieć w Kaczyńskim ojca.
Myślę, że 25 procent marzy, 5 proc. może gdzieś tam być, a 10 proc. jeszcze nie przejrzało na oczy.
Było też o Krystynie Pawłowicz, którą Budka nieoczekiwanie skomplementował. Nie ma jej za złe nawet nieprzyjemnych słów, które kiedyś od niej usłyszał.
Jej można to wybaczyć. Uważam, że na dnie pani Krystyny Pawłowicz jest coś dobrego, tylko jej się w życiu nie ułożyło.
Pod koniec rozmowy przyznał, że ma prywatny telefon do prezydenta Andrzeja Dudy. I wtedy Wojewódzki zapytał go, czy to prawda, że kiedyś prezydent Duda był "psem na baby".
W Sejmie? Na baby? Pies? - zdziwił się poseł. - Może był, ale zanim go poznałem. Był grzecznym, miłym i koleżeńskim posłem. Co robił poza godzinami pracy - nie wiem, nie wnikam.
Na sam koniec rozmowy Budka został zapytany, czy ma wrażenie, że jest podsłuchiwany. Poseł przez chwilę milczał.
Czasem tak. Nawet jak ze znajomymi rozmawiam i są jakieś trzaski, to mówimy, że jakiś pan Mariusz zmienia kasetę, bo oni są na takim poziomie informatycznym. Natomiast najbardziej boję się chamskiej prowokacji, że rozmowę można wyciąć, nagrać i poskładać - zwierzył się poseł.
JZ