Agata Steczkowska ma ośmioro rodzeństwa, ale tylko ona przyszła na świat jako dziecko księdza. Jej matka zaszła w ciążę ze Stanisławem Steczkowskim, młodym księdzem ze wsi Duląbka. Znała się z nim od lat i śpiewała w prowadzonym przez niego chórze kościelnym.
Byli w sobie zakochani, ale żadne z nich nie chciało się do tego przyznać nawet przed samym sobą– relacjonuje „Dobry Tydzień".
Gdy dziewczyna zaszła w ciążę, we wsi wybuchł skandal. Steczkowski porzucił stan duchowny i postanowił założyć rodzinę. Najstarsza córka pary, Agata, napisała właśnie książkę, w której opisuje historię swojej rodziny. We wstępie pisze:
Prawda o miłości rodziców, odarta z brudu kłamstw okazała się piękna i postanowiłam opowiedzieć o tym, skąd się wzięła. (...) Zrobiłam to dla samej siebie, dla mojego rodzeństwa, dla naszych dzieci i dzieci naszych dzieci. Tylko ja urodziłam się jako dziecko księdza. Moje rodzeństwo już nie. Dlatego to jest moja opowieść.
Premiera książki "Steczkowscy. Miłość wbrew regule" przewidziana jest na 29. marca i do tej pory przeczytało ją tylko wąskie grono wtajemniczonych osób. Nieco szczegółów na temat opisywanej historii Agata Steczkowska zdradziła przedpremierowo w rozmowie z "VIVĄ!". Opowiada m.in. o dniu, w którym zaczepiła ją obca kobieta i powiedziała: "Jesteś córką księdza, jesteś wstrętna". Tak się dowiedziała prawdy o swojej rodzinie.
Wróciłam do domu, opowiedziałam o tym mamie, a mama powiedziała "Jesteś dzieckiem miłości, pamiętaj o tym". To była prawda. Doświadczone spotkanie z tą panią na ulicy nauczyło mnie odporności na tego typu nikczemne zaczepki, które mnie później nieraz spotykały. Po prostu czysta ludzka złośliwość.
Steczkowska podkreśla, że jej rodzice związek budowali na "miłości, zrozumieniu i przyjaźni", a odejście jej ojca z Kościoła było samodzielną i przemyślaną decyzją.
Mama nigdy nie naciskała taty, nie płakała, nie szantażowała emocjonalnie. Nie uwiodła taty. Tato kochał mamę. Jakby jej nie kochał, nic by z tego nie było. Jedno za drugim poszłoby w ogień, pomimo absolutnie różnych charakterów.
Stanisław Steczkowski przez długie lata starał się o dyspensę od kapłaństwa, napisał nawet w tej sprawie do papieża. Ostatecznie udało mu się ją uzyskać dopiero po 30 latach. Danuta i Stanisław pobrali się w 1998 roku. Ona miała wówczas 56 lat, on 63. Trzy lata później Steczkowski zmarł. Gorzkie podsumowanie jego historii Agata Steczkowska wyraziła w książce słowami bliskiego przyjaciela rodziny:
Setki razy myślałem o tym, jakim Staszek byłby fantastycznym księdzem, który stworzył cudowną, kochającą się rodzinę. Jakim jasnym świeciłby przykładem dla swoich parafian (...). Rozumiem, że Kościół katolicki nie dał mu tej szansy. Ale nigdy nie zrozumiem, dlaczego przez 32 lata Kościół niszczył Staszka psychicznie za to, że zachował się jak przyzwoity człowiek? Gdzie jest w tym miłosierdzie, łaska, wybaczenie, szlachetność, miłość bliźniego?".
WJ