• Link został skopiowany

Taka naprawdę jest Sanah? Były współpracownik przerwał milczenie

Michał Pańszczyk przez długi czas współpracował z Sanah. W mediach przez lata krążyły plotki o ich burzliwym rozstaniu. Jak było naprawdę?
Michał Pańszczyk, Sanah
Taka naprawdę jest Sanah? Były współpracownik przerwał milczenie. Fot. YouTube/Imponderabilia, KAPiF.pl

Michał Pańszczyk to ceniony polski twórca i reżyser, który w swojej karierze pracował z największymi gwiazdami rodzimej sceny muzycznej. Od kilku tygodni Pańszczyk otwiera się na temat swoich doświadczeń z polskim show-biznesem. Rykoszetem obrywa się gwiazdom, z którymi kiedyś miał okazję współpracować. Sporo emocji wywołał jego ostatni wywiad z Karolem Paciorkiem. To właśnie tam reżyser opowiedział o swojej współpracy z Sanah. Jak się okazuje, pod koniec atmosfera między nimi była daleka od przyjaznej. 

Zobacz wideo Sanah i Podsiadło grają stadiony. A co z Zalewskim? "Nie będziemy się zasłaniać latającymi dywanami"

Michał Pańszczyk szczerze o relacji z Sanah. Wspomniał o ego 

Pańszczyk miał okazję współpracować z Sanah przy koncertach, które odbywały się na największych stadionach w Polsce. Jednym z bardziej problematycznych był ten zagrany w Zabrzu. - W pewnym momencie było tak źle w komunikacji między mną a jej managementem, bo ja robiłem ponad swoje siły, więcej niż powinienem, byłem źle traktowany… Muszę podać jakiś przykład, bo to brzmi tylko, jakbym narzekał. (…) Jechaliśmy na próbę koncertu pierwszego w Zabrzu. Mieliśmy te wizualizacje, kilka miesięcy pracy kilkunastu osób. (…) My tam jedziemy z gotowymi rzeczami i nagle dostaję zdjęcie od Zuzi na messengerze, na nim ten ekran, na którym są dwie parometrowe wycięte dziury czarne. Zuzia mnie pyta, czy ja wiem, co tam się dzieje, czy widziałem ten projekt. Tam postawiono wielkie głośniki. Ja mówię, że nie, to miał być jeden wielki ekran. (…) Wiedziałem, że to jest moment, kiedy muszę jej pomóc. Powiedziałem, że ściągnę ludzi, całą noc nie będziemy spać, przerobimy te wizualizacje, przemontujemy to wszystko. To było fizycznie niemożliwe, sześć osób, które działały całą noc. I ja się dowiaduję, że nie ma hotelu dla nas, my nie mamy gdzie spać. Mamy do zrobienia akcję, gdzie ja muszę ratować nie swoje błędy i robię to wszystko, a nie mam gdzie spać, moi ludzie nie mają gdzie spać. Producent w ogóle nie jest zainteresowany, żeby nam ten hotel opłacić - tłumaczył Pańszczyk. Po jakimś czasie temat został przez niego podjęty. - Od tamtej chwili producent zaczął traktować mnie jako osobę, która sieje złą atmosferę. Zaczyna się jakaś jedna wielka psychologiczna masakra. Konflikt z produkcją eskaluje - opowiadał. 

Pańszczyk nie najlepiej wspomina również koncert na Narodowym, który znany jest ze złej akustyki. - Wiedziała od samego początku, że tak jest. Że choćbyśmy zawiesili tam nie wiadomo co, to to po prostu nie będzie brzmieć. Gdybym ja miał być takim artystą, który ma wystąpić w miejscu, w którym wszystko się zleje w jedno, to po prostu bym tego nie zrobił. To jest bez sensu. To jest gra ego i nic więcej. (...) Robienie stadionu Sanah to była jedna wielka gra pozorów, udawania, że coś potrafimy, wszyscy się mądrzyli, że coś wiedzą, a nikt nic nie wiedział naprawdę - przyznał. 

Michał Pańszczyk opowiedział, jak zakończyła się jego współpraca z Sanah

Konflikt z managementem piosenkarki przybierał na sile. Zarówno Sanah jak i Pańszczyk mieli zupełnie inne podejście do całej sprawy. - Czy się rozeszliśmy w zgodzie? To jest skomplikowane. Każdy z nas ma swój gigantyczny żal, który jest irracjonalny. Z jej perspektywy z pewnością ja ją opuściłem, zawiodłem, nie podobało mi się to, czego chciała, więc w jej perspektywie byłem na pewno hejterem jakimś. (…) Z mojej perspektywy to jest ktoś, komu oddałem kilka lat mojego życia, a na samym końcu miał mnie w d*pie na maksa - grzmiał, dodając, że jego wyobrażenie o "idealnej Sanah" kompletnie się rozjechało. - Trudno powiedzieć, kto miał rację, bo nikt jej nie miał. Każdy miał swoje. Mnie by było o wiele łatwiej, gdybym przy okazji nie był okropnie potraktowany przez ludzi, którzy byli dookoła niej - dodał.

Jak obecnie wyglądają ich relacje? - Teraz mamy taki kontakt, że jak osiąga kolejne sukcesy, to ja jej zawsze gratuluję. Zawsze byłem jej fanem i zawsze będę. Piękne robi te rzeczy muzycznie. Wizualnie uważam, że te rzeczy są brzydkie. Nie boję się tego powiedzieć. To są odtwórcze rzeczy, moje pomysły przetwarzane przez ludzi, którzy wtedy byli moimi pracownikami. Ale ona - jest geniuszem absolutnym - podsumował. 

Więcej o: