W mediach zawrzało, gdy 5 marca portal Wirtualna Polska przekazał szokującą informację o zatrzymaniu dziesięciu influencerów - w tym Lexy C. którzy byli podejrzani o popełnianie przestępstw karno-skarbowych związanych z organizowaniem nielegalnych loterii internetowych. Celebryci zostali przewiezieni do wydziału Prokuratury Krajowej w Szczecinie. Po wpłaceniu kaucji influencerzy mogli opuścić areszt. Głos postanowiła zabrać Lexy C., która opowiedziała, jak wyglądało zatrzymanie przez CBŚP.
Po wpłaceniu kaucji influencerzy mogli opuścić areszt. Jak wynika z oświadczenia prokuratury, były to "środki zapobiegawcze w postaci poręczeń majątkowych w kwotach od 200 tys. do jednego mln zł". Głos w sprawie zabrała Lexy C., która opowiedziała o zatrzymaniu na filmie, który opublikowała na YouTubie. - Jest 5:30. Budzę się. Próbuję jeszcze zasnąć i nagle słyszę dzwonek do drzwi. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak, bo dlaczego ktoś dzwoni o 6 rano? I nagle słyszę, jak ktoś wali do tych drzwi - zaczęła. - Biegnę zobaczyć, kto stoi przed tymi drzwiami, a tam dziesięciu policjantów - ośmiu facetów i dwie kobiety. Niektórzy byli zamaskowani. Oczywiście wielka panika mnie obeszła. Ja nie wiedziałam, co zrobić. Udawałam, że mnie nie ma w domu - opisywała influencerka.
Na początku Lexy sądziła, że to wyłącznie żart, który zrobił jej znajomy. Mimo wszystko postanowiła otworzyć drzwi. - Otwieram leciutko te drzwi i ja mówię: 'Dzień dobry, o co chodzi?'. I od razu bum! But w drzwi, żebym nie mogła ich zamknąć. Oni wszyscy wchodzą. Dali mi pełno papierów, wyjaśnili powód, dlaczego zabierają mnie do Szczecina na przesłuchanie do pani prokurator. Serio ja nie wierzę, że to miało miejsce - mówiła z niedowierzaniem celebrytka. - Cały czas myślałam sobie: 'ja pierniczę, jaki wstyd, jak to wyjdzie w mediach'. Chciało mi się mega płakać, a obok była moja siostra. Nie chciałam jej pokazać, że się boję. W pewnym momencie oni zabrali ją na dół, do samochodu, zrobili przeszukiwanie mojego całego mieszkania - wyjawiła na nagraniu.
Jak wynika ze słów influencerki, zabrano jej telefon. Ze względu na to, że w wielu miejscach zastosowała weryfikację dwuetapową, nie była w stanie zalogować się na swoje profile w mediach społecznościowych. Film został opublikowany na YouTubie Lexy dzięki jej montażyście. Dowiedzieliśmy się również, jakie emocje towarzyszyły celebrytce. - Nie mogłam wstać, nie mogłam otworzyć drzwi, dosłownie nic nie mogłam zrobić, bo ja już byłam w ich rękach. W międzyczasie przyjechał mój manager i bliska mi osoba. Próbowali wejść, ale nie mogli itd. Ten pan przewodniczący powiedział mi, że zaraz skują mnie w kajdanki i wyprowadzą do samochodu. W tamtym momencie ja już wiedziałam: "o ja p******ę, ale przypał, ale wstyd" - wyznała.
Po siedmiu godzinach Lexy dotarła na miejsce przesłuchania. - Oni oczywiście musieli mnie znowu zakajdankować. Pozwolili mi bluzę założyć na te ręce, żeby nie było fizycznie widać tych kajdanek. Wysiadamy. Nagrywają to. Ja szybko głowę w dół, kaptur, żeby tylko nie było żadnych zdjęć z moją twarzą, no ale jest taki filmik, pewnie widzieliście, jak właśnie jestem prowadzona po schodach. Ta pani mnie chwyciła pod rękę, to też od razu groźniej wyglądało. Wstyd, jak nie wiem co - oceniła. Lexy opowiedziała również o spotkaniu z prawnikiem, który stwierdził, że "w najgorszym wypadku grozi jej areszt na trzy miesiące" lub "dołek na 24 lub 48 godzin". Istniała również możliwość, że od razu zostanie wypuszczona. Gdy Lexy dowiedziała się, że jest jedną z dziesięciu zatrzymanych, to jej "ulżyło".