Za nami wszystkie półfinałowe występy podczas tegorocznej Eurowizji. Nie da się ukryć, że wśród wielu występów nie brakuje tych kontrowersyjnych. Jednym z nich cechuje się zdecydowanie Finlandia. Reprezentantką tego kraju jest Erika Vikman z utworem "Ich komme". Już zanim zobaczyliśmy ją na scenie, EBU miało żądania co do występu. Co widzowie sądzą o jej występie?
Erika Vikman wzbudziła emocje zanim oficjalnie wystąpiła w drugim półfinale podczas 69. Konkursu Piosenki Eurowizji. Wszystko przez sugestywny tekst piosenki zatytułowanej "Ich komme". Jej przekaz jest nacechowany erotyzmem. Według Europejskiej Unii Nadawców problem była również otoczka występu - zbyt obsceniczne kostiumy i choreografia. Piosenkarka musiała zmienić strój - ubrać mniej skąpe body. W sieci pojawiło się wiele głosów niezadowolenia. Sama wokalistka w mediach społecznościowych podniosła kwestię podwójnych standardów - męscy reprezentanci mogą bowiem występować nawet bez koszulek. Fińska posłanka Sari Multala uznała, że występ Vikman może negatywnie wpłynąć na międzynarodowy wizerunek Finlandii.
Widzowie już zdążyli obejrzeć występ Eriki Vikman. Jak go ocenili? Nie kryli zachwytu nad utworem, jak i jego wykonaniem. "To jest świetne!", "Ona jest wspaniała!", "Nic nie rozumiem, ale to jest wspaniałe", "Ale to był występ!" - twierdziła część widzów. Pojawiły się jednak głosy niezadowolenia. "To jest tanie", "Ta piosenka jest taka nudna", "Dziwny ma strój", "Nie rozumiem szumu przy tym występie" - pisali inni.
Nie tylko Finlandia wzbudziła kontrowersje podczas tegorocznej Eurowizji. Emocje wywołał również występ reprezentantki Malty i to jeszcze na długo przed samym półfinałem! Poszło o słowa w utworze i szokującą decyzję o zmianie tytułu piosenki oraz jej treści. Więcej o tej sprawie pisaliśmy tutaj: Eurowizja 2025. Występ Malty w cieniu skandalu. Tak skwitowali go fani