Podczas programów emitowanych na żywo nietrudno o wpadkę. Pod koniec grudnia w TVP Info miała miejsce sytuacja, która zwróciła uwagę widzów. Dziennikarz stacji Artur Kieruzal nadawał na żywo ze swojego rodzinnego Kępna, tymczasem podpis głosił, że reporter znajduje się w Londynie. Nagranie szybko stało się viralem.
Pod koniec grudnia Artur Kieruzal opowiadał na antenie o planach legalizacji eutanazji w Wielkiej Brytanii. Podpis na ekranie głosił, że wejście dziennikarza na antenę jest transmitowane na żywo z Londynu. Widzowie szybko jednak zorientowali się, że prawda była inna, a zamiast stolicy Anglii zobaczyli polskie Kępno.
Londyn, wersja oszczędnościowa. Macie tam w Kępnie jakiegoś Dużego Bena? Może jakiś stadion? Ktoś, coś?
- napisał na platformie X dziennikarz Gazeta.pl Kamil Siałkowski.
ZOBACZ TEŻ: Anna Popek szalała w sylwestra i nagle...bum! Coś wyszło jej na wierzch. Teraz przeprasza widzów
Wpadka szybko rozniosła się po sieci. W konsekwencji przedstawiciele TVP Info nie mogli jej przemilczeć. Temat ten poruszono w programie fact-checkingowym "Sprawdzamy". Współprowadzący Witold Tabaka zapewnił, że informacja, jakoby Artur Kieruzal jest w Londynie nie padła na antenie, a jedynie podpis na ekranie był pomyłką. Sam korespondent również zabrał głos i przekonywał, że nie miał na celu wprowadzać nikogo w błąd. "Nie trzeba sokolego wzroku, żeby zauważyć, że tych uroczych kamienic nie da się pomylić z żadnym londyńskim ciężkim gotykiem, barokiem, czy klasycznymi budowlami z czasów Jerzego czy Wiktorii (...) I choćby z tego powodu widać, że intencji wprowadzenia kogokolwiek w błąd z mojej strony na pewno nie było" - argumentował. Reporter stwierdził też, że cieszy się, iż jego rodzinne miasto miało swoje pięć minut w mediach. "Postanowiłem po prostu pokazać jego piękno. Jak się okazuje, nie wszyscy to docenili" - podsumował.