"Kuchenne rewolucje" to program, który wprost uwielbiają widzowie. Magda Gessler od wielu lat przemierza Polskę wzdłuż i wszerz, aby nieść pomoc upadającym restauracjom. W jednym z odcinków królowa polskiej gastronomii przybyła do miejscowości Napachanie pod Poznaniem, gdzie znajdował się lokal Szybka Szama. W restauracji nie działo się najlepiej. Chociaż pojawiali się goście, to i tak brakowało pieniędzy, a w karcie znajdowało się aż sto dań. Mało tego właścicielka bardzo rzadko tam się tam pojawiała. Restauracja prowadzona była głównie przez personel, który nieumiejętnie dzielił się zadaniami. Oprócz tego panował tam gigantyczny chaos i nieporządek, a po kuchni plątały się nawet myszy! Czy Magdzie Gessler udało się stawić czoła wyzwaniu?
Magdzie Gessler w restauracji nie spodobało się od początku. Nawet jeszcze przed wejściem do lokalu miała pewne wątpliwości i złe przeczucia. W środku nie było lepiej. - Tu tak śmierdzi, że nie powinnam tu zostać ani minuty - powiedziała wyraźnie zniesmaczona. Z daniami niestety było podobnie. Te również nie przypadły jej do gustu. Mało tego w oczy raziły pretensjonalne nazwy pizzy. Gdy Magda Gessler w końcu się na którąś zdecydowała, nie miała nic dobrego do powiedzenia. - Nie mam pojęcia, co ja jadłam albo mydło, albo ser - stwierdziła. Kolejne dni przyniosły nowe wyzwania. Magda Gessler przekonała się, że kuchnia jest w opłakanym stanie. Znajdowały się w niej produkty po terminie, a także wszechobecny brud i nieprzyjemny zapach. Jeszcze gorzej było na zapleczu, gdzie biegały myszy. - Tu śmierdzi g***em mysim - powiedziała restauratorka, wchodząc do chłodni. Zdjęcia Magdy Gessler znajdziecie w galerii na górze strony.
Aby wybrnąć z patowej sytuacji, Magda Gessler odbyła szczerą rozmowę z właścicielką, a następnie zabrała całą ekipę na wycieczkę w ramach integracji. W tym samym czasie wnętrze restauracji zyskało nowy, kolorowy wystrój. Pojawiła się też nowa nazwa Bistro Schadzka Przy Piecu. Na finałowej kolacji została zaserwowana grochówka, zapiekanka oraz gzik, który bardzo posmakował gościom. Choć Magda Gessler opuszczała restaurację w nadziei, że właścicielka zapanuje nad lokalem, to tak się jednak nie stało. Kilka tygodniu później zupa była dobrze przyrządzona, w przeciwieństwie go gzika. Mało tego w kuchni znów panował ogromny nieład. - W dalszym ciągu jest tu bałagan. Olga tu nie panuje - stwierdziła wychodząc. ZOBACZ TEŻ: Porażka po "Kuchennych rewolucjach" Magdy Gessler. W miejscu restauracji jest sklep.