"Milionerzy" od lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Obecnie widzowie TVN mają okazję oglądać już 15. sezon teleturnieju. W najnowszym 716. odcinku naprzeciwko Huberta Urbańskiego usiadł Remigiusz Kania z Warszawy, który jako pierwszy odpowiedział na pytanie eliminacyjne z geografii. Szybko zaczął piąć się w górę, odpowiadając na poszczególne pytania. Nie obyło się bez problemów, gdyż po drodze wykorzystał telefon do przyjaciela i pomoc publiczności. Dzięki kołom ratunkowym dotarł do progu gwarantowanego 40 tysięcy złotych. To etap, na którym zazwyczaj zaczyna się robić poważnie. Tak byłoi tym razem.
Pan Remigiusz dotarł do pytania za gwarantowane 40 tysięcy złotych z jednym kołem ratunkowym - 50:50. Gdyby odpowiedział poprawnie, doszłoby mu jeszcze jedno - zamiana pytania, która jest dostępna właśnie powyżej tego progu. Jak mu poszło? Prowadzący przeczytał pytanie:
Jeśli catch-as-catch-can" w sporcie, to tylko:
Uczestnik od razu poprosił o wykorzystanie koła 50:50. System odrzucił dwie błędne odpowiedzi i zostały A i D. - Byłem bliżej odpowiedzi - zapasy, odrzuciłem A i C, to są sporty, w których nie łapie się, a raczej odbija. Myślę, że zapasy polegają na łapaniu przeciwnika w taki sposób, jak to tylko jest możliwe, choć pewnie niedozwolony jest każdy chwyt - powiedział. Mimo że nie był pewien, drogą dedukcji zaryzykował, stawiając na odpowiedź D. Ryzyko się opłaciło. Pan Remigiusz zgarnął 40 tys. zł i mógł grać dalej. Choć doszedł do pytania za 125 tys. zł, nie udało mu się odpowiedzieć poprawnie i wyszedł ze studia z sumą gwarantowaną.
W ostatnim odcinku "Milionerów" uczestnik zmierzył się m.in. z pytaniem: "Co powstało w XIX w. w celu ominięcia pruskich komór celnych przy tranzycie zboża przez Bałtyk?". Dzięki pomocy publiczności udało mu się zgarnąć 20 tys. zł. Z kolei we wcześniejszej rozgrywce uczestniczka musiała odpowiedzieć na pytanie o "Apostoła Narodów". Dzięki ryzyku udało jej się wygrać 250 tys. zł.