Wynik tegorocznych wyborów parlamentarnych ucieszył wielu, lecz równie wielu zmartwił. Partie opozycyjne w sumie zdobyły większość głosów i gdy połączą się w koalicję, będą miały przewagę nad Prawem i Sprawiedliwością. Co więcej, jeśli to opozycja stworzy nowy rząd, zajdą także zmiany w Telewizji Polskiej, która pod władzą PiS-u od kilku lat pełniła rolę propagandy. Pracownicy TVP mają się o co martwić. Czy ci, którzy do tej pory wychwalali na wizji dotychczasową władzę, stracą pracę? W budynku na Woronicza 17 w Warszawie zapanował niepokój.
Kiedy tylko ogłoszono wyniki wyborów, dało się zauważyć zmianę narracji w TVP. W programie, który tego wieczora prowadziła Danuta Holecka, po zobaczeniu, że PiS nie ma większości, pracownica złagodniała wobec gości w studiu i przestała atakować przedstawicieli opozycji. Widzowie natychmiast to wychwycili i wytknęli Holeckiej, że chce trzymać z tymi, którzy mają władzę. Co będzie po tym, kiedy opozycja PiS-u stworzy nowy rząd? - Będziemy potrzebowali dokładnie 24 godzin, żeby PiS-owska telewizja rządowa zamieniła się w publiczną - powiedział Donald Tusk podczas kampanii wyborczej. Na pracowników TVP padł blady strach i wszyscy wolą zachować ostrożność niż się wychylać.
Ludzie są przekonani, że zmiany w TVP, jeśli nastąpią, to najwcześniej w styczniu. Generalnie wszyscy boją się o pracę, ale chyba liczą na cud. Są przekonani, że jak Koalicja Obywatelska wejdzie do TVP, to wylecą ci, co dawali gębę na antenie, a inni zostaną. Atmosfera jest trochę grobowa i dziennikarze są w rozkroku. Nie wiedzą, co mówić na antenie. Dlatego przestali atakować PSL, Konfederację i Hołownię, bo liczą na koalicję z PiS. W Tuska trochę uderzają, ale umiarkowanie. Nie było żadnego spotkania. Wszyscy starają się pracować intuicyjnie i stąpają po cienkim lodzie - powiedział anonimowo reporter TVP, cytowany przez Wirtualne Media.
Pracownicy liczą także, że prezydent Andrzej Duda zawetuje planowaną reformę związaną z mediami. - Siedzimy pozamykani i załamani w swoich pokojach. Nie pokazujemy się i liczymy na cud i to, że zostawią nas w spokoju. Z drugiej strony mamy świadomość, że raczej już pozamiatane i atmosfera jest jak na Titanicu - powiedział pracownik TVP w rozmowie z Wirtualnymi Mediami. Z doniesień wynika, że opozycja chce zmienić prezesa TVP - Mateusza Matyszkowicza miałby zastąpić Janusz Daszczyński, który pełnił tę rolę w 2015 roku, lecz jego kadencja została przedwcześnie przerwana, bo już rok później na stanowisku obsadzono Jacka Kurskiego. Mówi się także o walnym zgromadzeniu powołanym przez nowego ministra kultury, które ma postawić media publiczne w stan likwidacji. Inny scenariusz to powołanie nowej Rady Mediów Narodowych. Opozycja może także zrezygnować z dofinansowania 2 mld zł dla TVP, co oznaczałoby mocne cięcie kosztów i prawdopodobne zwolnienia.