W ostatnich miesiącach doszło do sporych przetasowań w obsadzie "Szkła kontaktowego". Za transfobiczny żart z programem pożegnał się Krzysztof Daukszewicz, a w geście solidarności razem z redakcyjnym kolegą odeszli także Robert Górski i Artur Andrus. Na początku września stacja zatrudniła natomiast nową komentatorkę, którą została Kamila Kalińczak. Jak dowiedział się serwis Wirtualnemedia.pl, może ona na dobre zadomawiać się w "Szle kontaktowym".
Kamila Kalińczak w "Szkle kontaktowym" pierwszy raz pojawiła się 4 września, a od tego czasu można było oglądać ją jedynie dwa razy. Z ustaleń serwisu wynika, że w programie będziemy widzieć ją częściej, ponieważ do grona komentatorów serwisu dołącza na stałe. Przed Kalińczak stoi teraz spore wyzwanie. Pojawi się bowiem w odcinku "Szkła kontaktowego" zaplanowanym na poniedziałek 16 października, czyli dzień po wyborach. Współpracę z redakcyjną koleżanką bardzo chwali sobie Tomasz Sianecki będący głównym prowadzącym program.
To świetna osoba, znająca się na języku, nie tylko polityki - powiedział w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Kamila Kalińczak jest dziennikarką radiową i telewizyjną, a także lektorką i trenerką wystąpień publicznych. Przez dziesięć lat zajmowała się czytaniem wiadomości m.in. w Radiu ZET i Radiostacji. Prowadziła też programy o tematyce biznesowej i politycznej w TVN24. Największą popularność przyniosła jej jednak seria quizów o poprawności językowej o nazwie "ĄĘ", którą od 2019 roku prowadzi na Instagramie. W tym medium Kalińczak obserwuje już prawie 400 tys. osób. Więcej zdjęć znajdziecie w galerii na górze strony.
Afera w "Szkle kontaktowym" wybuchła w czerwcu tego roku. Powodem był żart Krzysztofa Daukszewicza, który ojca transpłciowej córki Piotra Jaconia zapytał "jakiej jest dzisiaj płci?". Daukszewicza czasowo odsunięto od programu, jednak satyryk sam stwierdził, że nie zamierza już wracać. Opinia publiczna po tej sytuacji podzieliła się na dwa obozy. Jedni stanęli murem za Daukszewiczem, inni mocno krytykowali jego zachowanie. Jak udało nam się wówczas ustalić, sytuacja ta była trudna również dla pracowników TVN24 "Najgorsze w tym jest to, że panowie nie myślą o kolegach i koleżankach z pracy w tym wzajemnym przerzucaniu się kolejnymi wypowiedziami i następuje efekt kuli śnieżnej, która rośnie w zatrważającym tempie. Przedszkole i żenada" - mówił nam pracownik stacji.